Jest już oficjalny kalendarz F1 na 2013 rok. Troszkę szkoda, że europejskich Grand Prix jest tylko 6 :( Jak tak dalej pójdzie to supernowoczesne tory u szejków czy w USA zastapią nawet Monzę czy Monako. No cóż, Baba rozumie, że w Formule liczy się kasa i GP organizuje ten, kto ją ma, ale co u diabła w USA wiedzą o Formule? Szkoda, że wypadła Walencja, na Imolę nie ma miejsca... ehh, Baba jest jednak tradycjonalistką.
17 marca Australia/Melbourne
www.auto-swiat.p
24 marca Malezja/Sepang
paradiseintheworld.com
14 kwietnia Chiny/Shanghai
www.altiusdirectory.com
21 kwietnia Bahrajn/Sakhir
encrypted-tbn0.gstatic.com
12 maja Hiszpania/Barcelona
www.loxlee-loves-engines.com
26 maja Monako/Monte Carlo
autokult.pl/
9 czerwca Kanada (Montreal)
www.formula1.com
16 czerwca Ameryka/New Jersey (tylko w przypadku dopełnienia formalnosci)
Baba nie może w to uwierzyć. Hamilton w
Mercedesie! To chyba koniec jakiejś epoki... Ale zacznijmy od początku.
Najpierw Perez w McLarenie. Zachwycony Perez w McLarenie, który nie może w
swoje szczęscie uwierzyć. Czeko wymienia sukcesy zespołu, jakby
zastanawiając się czy to wszystko dzieje się naprawdę. Przecież McLaren to
zespół, który zawsze znajduje się gdzieś w czołówce, a on- Perez- taki młody i niedoświadczony
;) Meksykanin wyrazili tez nadzieję, że relacje jego i Buttona ułożą się jak
najbardziej pomyślnie.
m.ocdn.eu
W ostatniej
notce poświeconej transferom Baba stwierdziła stanowczo, że nie widzi Lewisa w
teamie innym niż McLaren. Na potwierdzenie swojego stanowiska przywołała wypowiedź
Martina Witmarsha, który stwierdził, że jeżeli Lewis będzie chciał zostać to na
pewno go zatrzymają. Widać, Lewis jednak nie chciał. Obiegowa opinia zdaje się wyjaśniać
tajemnicę kontrowersyjnej decyzji Hamiltona. Jak nie wiadomo o co chodzi, to
chodzi o kasę. Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że kontrakt, który zaproponował
Lewicowi Mercedes opiewa na dużo wyższą kwotę niż to, co oferował mu McLaren. Czy
nowy kierowca Mercedesa dobrze zrobił? Zdaniem Baby i wielu innych nie. Gdzie
jest teraz McLaren, a gdzie Mercedes? Mimo, że Hamilton mówi o nowych
wyzwaniach, prowadzeniu Srebrnych Strzał na szczyt, to fani nie są do końca
zadowoleni. Przyjęcie wyższego kontraktu trąci brakiem sportowej ambicji. Lewis
po prostu się cofnął na drodze swojej kariery. Może w przyszłym sezonie, gdy
Hamilton i Mercedes będą zdobywać tytuły, Baba będzie zmuszona wszystko odszczekać,
ale na razie nadal uważa decyzję Lewisa za chybiony pomysł. Przecież w
McLarenie dorastał, kształtował swoje umiejętności, ludzie z teamu nauczyli go wszystkiego,
co w F1 ważne. McLaren i Hamilton to jedność. No i… Buttmilton
t2.gstatic.com
W świetle dzisiejszych rewelacji nie
powinno zapominać się o jeszcze jednej osobie. Michael Schumacher-
siedmiokrotny mistrz świata, wielka legenda. No i co z nim? Baba ma bardzo złe
przeczucie, że wyrzucono go jak przysłowiowego „śmiecia”, który się nie
sprawdził. Powiecie może: sport, to sport, nie jest dla mięczaków, codziennie kogoś
wywala się z roboty… Może i racja, ale zatrudnienie legendy, po to aby rozreklamować
team i wywalenie go na bruk po 3 sezonach… cóż, nie ładna zagrywka. Ross Brown oczywiście
podziękował Michaelowi za współpracę oraz wymienił kilka kurtuazji, ale Baba
nie może się pozbyć wrażenia, że Szumiego źle potraktowano…
W imieniu całego zespołu chciałbym
podziękować Michaelowi za ważny wkład, który włożył w rozwój naszego zespołu
przez ostatnie trzy sezony. Jego energia i oddanie nie osłabły nawet, kiedy
rezultaty nie sprostały naszym oczekiwaniom, jesteśmy zdeterminowani by
zakończyć sezon 2012 na wysokiej pozycji. Jak zawsze, to była przyjemność
pracować z Michaelem.- powiedział Brown f1fanatic.co.uk
Sprawa Pereza, Hamiltona i cały szum wokół
nich to nie jedyna zaskakująca decyzja na dzisiaj. Wiecie… ktoś musi zastąpić
Sergio Pereza. Ten ktoś, dał nam ostatnio do zrozumienia, że cos wisi w
powietrzu… Pamiętacie te oczy?
www.ciacha.net
Tak? No, a tego pana?
bi.gazeta.p
Witamy z powrotem Jaime
J A co oznacza powrót Jaime na tor? Hym, zastanówmy się. Chyba
zwalnia się etat testera opon w Pirelli. Całkiem niedawno dyrektor sportowy
firmy stwierdził, że widziałby na tym stanowisku nie kogo innego jak naszego
Bobbiego!
Babę zawsze
zastanawiało, dlaczego na Kubę Giermaziaka wołają Kuba, a nie Jakub. No, ale to
taka mała dygresja. Niektórzy mówią o nim drugi Robert Kubica, niektórzy
nazywają go nadzieją Polski w F1. On jednak podkreśla, że chce wyrobić sobie
własną markę. Nic dziwnego. Robert wielkim kierowcą jest, ale Baba ma
przeczucie, że jeżeli tylko Jakub dostanie szansę w F1, to pokaże,
że stać go na wysokie wyniki.
Niedawno Kuba wystąpił u innego Kuby. To chyba jakiś
przełom. Wojewódzki i jego program jacy są tacy są, ale trzeba przyznać, że
wciąż ogląda go około półtora miliona widzów. Talk show wciąż osiąga najlepsze
wyniki w swoim paśmie. Pojawienie się młodego kierowcy z ambicjami i jak się
dowiadujemy dużymi szansami na jazdę w bolidzie F1. w takim programie dobrze
rokuje. Zapytacie dlaczego… otóż dlatego, że pojawienie się w takim programie
pomoże rozreklamować zarówno samego zawodnika, jak i jego team. Może się także
przyczynić do wzrostu popularności sportów motorowych. Zwłaszcza, że Kuba,
przynajmniej według Baby pokazał się w programie z bardzo dobrej strony.
Powszechnie wiadomo, że sporty motorowe, a szczególnie Formuła 1, potrzebują
dużych nakładów finansowych. Im więcej dobrego będzie się mówić o Kubie w
mediach, tym większa szansa na sponsorów. A im większa szansa na sponsorów, tym
większa szansa na starty w Formule. Nawet Maurycy i Andrzej nieustannie
podkreślają, że dla właścicieli teamów nie liczy się tylko talent ich
kierowców, ale także pieniądze, które dzięki nim mogą do nich napłynąć.
Dobra, dobra.Koniec kazań o tym, jak to dobrze występować w popularnych programach rozrywkowych. Wracamy do tematu Kuby. Kierowca urodził się 9 lipca
w Gostyniu, jednak wychował się w Godurowie. Jak większość adeptów sportów
motorowych swoją karierę zaczynał w kartingu. Zajmował się nim od 2000 do 2006
roku. Rok po kartingu przyszedł czas na Formułę Renault 2.0. Po drodze do
Porshe Supercup, gdzie Kuba jeździ dzis (od 2010 roku) startował jeszcze ADAC
GT Master. Jednak to właśnie Porshe Supercup
dało mu największe pole do popisu. W sezonie 2011 po raz pierwszy zwyciężył na
Hungaroringu, by zakończyć sezon na 3 miejscu klasyfikacji generalnej. Giermaziak
wraz z Patrykiem Szczerbińskim reprezentuje Vervę Racing Team.
cdn4.se.smcloud.net
Prywatnie Kuba wydaje się być bardzo skromnym i pracowitym człowiekiem. Na deser Baba zaserwuje Wam parę linków, które powiedzą Wam o Kubie więcej, niż Baba mogłaby Wam opowiedzieć ;)
Działo się, oj działo na torze Marina Bay. Po pierwsze samochód Lewisa Hamiltona nie wytrzymał i przy 23 okrążeniu odmówił posłuszeństwa. Trzeba przypominać, że Lewis był w tym czasie liderem? Za to nasi komentatorzy cały czas rozprawiali o safety carze. Pan Andrzej był nim do tego stopnia zajęty, że nie zauważył Katy Perry, którą realizator wspaniałomyslnie pokazał nam na samym początku. Dziwne, nie uważacie? No cóż może po prostu muzycznie preferuje Nicole S?
Jedak wracając do meritum. Wyscigu nie ukończył także Narain Kartikeyan, który wjechał w bandę. Ta sytuacja spowodowała pojawienie się, upragnionego przez Maurycego i Andrzeja, safety cara. Nie była to jednak jedyna neutralizacja tego wyscigu. Po incydencie Szu-Vergne, kiedy Szu wjechał w tył bolidu Jeana-Erica kolejny safety wyjechał na tor. Za ten incydent Michael został ukarany cofnięciem o 10 pozycji w przyszłym wyscigu. Co ciekawe... mistrz Szu sam się przyznał do błędu. Niebywałe, a jednak! Babie za to bardzo podobało się zachowanie Jeana-Erica. Zamiast obraźliwch gestów, czy machania rękoma było przyjacielskie poklepanie po plecach. Jak to stwierdził Andrzej B "Nie sposób się gniewać na siedmiokrotnego mistrza...". Ekhym... serio? Ukarany został także Mark Webber, za nieprzepisowe wyprzedzenie Kobayashiego (Mark wyjechał poza tor).
Za to Sebastian Vettel, który niespodziewanie zwolnił, czego efektem mogłaby być poważna kolizja z Jensonem Buttonem, (nie doszło do niej tylko dzięki doskonałemu refleksowi Brytyjczyka- Maurycy, aż krzyknął z wrażenia) kary nie dostał. No i gdzie tu sprawiedliwosć?
Co do rzeczy przyjemniejszych- Baba jest szalenie zadowolona z rezultatu, a raczej jazdy Felipe Massy. Dzisiejsze manewry wyprzedzania pokazały, że głupi musi być ten, który postawił na Felipe kreskę. To samo stwierdził Fernando Alonso- partner zespołowy Massy stwierdził, że najpierw trzeba znaleźć kierowceą jeżdżącego lepiej niż Felipe, a dopiero potem dywagować na temat opuszczenia przez Brazylijczyka teamu z Maranello.
Z góry wiadomo także, że Marina Bay to nie tylko tor. To także, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało wybieg dla formułowców. Z okazji GP Singapuru formułowcy przygotowują nowe, ciekawe malowania kasków. Webber na przykład założył kask, którego projekt wyłonił poprzez konkurs (Baba pisała o tym w jednym ze swoich postów). Za to kask Sebastiana Vettela przeszedł chyba wszystkie dotychczasowe projekty. Tutaj możecie obejrzeć kask Seby rodem z Gwiezdnych Wojen ;)
Żeby tradycji stało się zadosć Baba przedstawia tabelę :)
Baba przytaczała już wypowiedzi chyba wszystkich zainteresowanych transferem do Ferrari. Zainteresowanych, albo zamieszanych w zainteresowanie, a to przecież różnica. Jedynie główny zainteresowany-Felipe Massa- pozostał bez szansy na wypowiedzenie się. Przyszedł czas, żeby Brazylijczyk odniósł się do dywagacji na temat jego formułowej przyszłosci.
Nie mam żadnych informacji dotyczących mojej przyszłości. Muszę postarać się o jak najlepsze wyniki. Będą one moim atutem w rozmowach. Oczywiście już teraz chciałbym wiedzieć, co mnie czeka w przyszłym sezonie, ale na razie muszę być cierpliwy. Gwarantuję jednak, że podczas wyścigu myślę tylko o jak najlepszym wyniku
Baby ma rację. Czy ktos kiedykolwiek pomyslał o tym, jak się mu jeździ, kiedy wszyscy wokół spekulują na temat, kiedy wreszcie wyleci z Ferrari?
Nie tylko wokół transferu do Ferrari trwa zamieszanie. McLaren i humorystycznie zwana afera "Twittergate" także podgrzewają atmosferę wokół F1. Wspólnym mianownikiem dla Ferrari i McLarena okazał się być... Sergio Perez. Coraz częsciej ten młody zawodnik jest postrzegany jako naprawdę dobrze rokujący kierowca. Więc skoro Luca Di Montezomolo kategorycznie odrzuca kandydaturę Sergia na kierowcę czarnego konia, to może McLaren się skusi? Zwolennicy teorii według której Lewis Hamilton ma przejsć do Mercedesa (Baba musi przyznać, że nie jest jedną z nich. Według niej Hamilton pozostanie w stajni z Woking. Wystarczy posłuchać na przkład tego, co mówi Witmarsh. O tym możecie przeczytać w notce "Afera w McLarenie") twierdzą, że nowym partnerem Jensona Buttona może zostać własnie Sergio. Co więcej, ponoć rozmowy z dwudziestodwulatkiem są już prowadzone. Tylko co na to szkółka młodych talentów Ferrari, do której należy Czeko? Jedno jest pewne. Zrezygnowanie z naprawdę swietnego zawodnika, dla kierowcy, który chodź utalentowany, to jeszcze nieopierzony, raczej nie jest dobrym ruchem. Pozostaje tylko ostatnie pytanie- co na to Hamilton?
Tym razem telenowela w wersji fińskiej. Wystepują: fińskie media i Heikki K. Niedawno telewizja MTV3 podała, że szefostwo Ferrari zaprosiło do rozmów kierowcę teamu Caterham. No cóż... niemieckie media trąbią o Sebastianie Vettelu, meksykańskie rozważają kandydaturę Pereza (co Ferrari ponownie zdementowało), a fińskie typują swojego. Logiczne. Jednak Baba ma nadzieję, że cieszyć się będą media brazylijskie :)
Blog jest babski i czasami ma mało wspólnego z telemetrią, dmuchanymi dyfuzorami i tak dalej. Dlatego też na początku Baba w bolidzie pozwoli sobie na dwie mało profesjonalne dygresje. Po pierwsze bolid Seby Vettela jest PIĘKNY. To najcudowniejsze auto, jakie Baba miała okazję oglądać. Chyba się zakochała... po drugie, pan, którego nazwisko się nie odmienia jest absolutnie przystojny ;) W tym roku to własnie Jean-Eric Vergne poprowadził RB7.
www.redbull.pl
www.redbull.pl
Jednak Jean-Eric nie był jedyną gwiazdą F1, która zaszczyciła Warszawę swoją obecnoscią. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, kim jestMika Häkkinen, jednak dla porządku zaznaczmy, że Fin był aż dwa razy mistrzem F1 w sezonach 1998 i 1999.
static2.flaker.p
Hakkinen stanął do wyscigu z Kubą Giermaziakiem. Zwyciężył Mika. Poza gwiazdami organizatorzy przygotowali wiele innych atrakcji. Były między innymi pokazy driftu, motocykle, a nawet miasteczko motoryzacyjne dla najmłodszych. Jednym słowem- działo się :)
Powiedzcie Babie, że to nie prawda, bo tego wszystkiego naprawdę już za wiele. Kubica wystartował w kolejnym rajdzie i... no i... miał wypadek na odcinku testowym. Jego auto najechało na oponę wyznaczającą tor jazdy, Robert stracił panowanie nad kierownicą i wylądował w rowie. Na szczęscie ani jemu, ani pilotowi nic się nie stało. Tylko... eh... Baba chciała cos napisać, ale tak sobie pomyslała, że więcej komentować nie będzie, bo zacznie płakać, albo wydarzy się cos równie okropnego. Dziękuję za uwagę ;/
Baba była zdecydowana nie pisać o aferze w McLarenie, a to dlatego, że nie bardzo lubi komentować facetów, którzy zachowują się jak małe dzieci. Z drugiej jednak strony, groźba całkowitego braku takich zdjęć:
static.guim.co.uk
i.dailymail.co.uk
spowodowała, że zachowaniem Lewisa Hamiltona trzeba się "zająć". Nie bądźmy naiwni- nie od dzisiaj wiadomo, że przyjaźń pomiędzy zawodnikami jednego zespołu F1 jest mało możliwa. Rywalizację nakręcają nie tylko oni sami- jest też na przykład zespół, który czasami wyraźnie stawia na jednego z zawodników. Nikogo chyba to nie dziwi. Formuła Jeden to także wielkie pieniądze. Trudno, żeby je pakować w mniej rentownego zawodnika. Mark Webber i jego słynny rzut szklanką na konferencji prasowej czy polecenia zespołowe Ferrari, które nawet ostatnio na Monzy wspominał pan Andrzej, są dowodami, że czasem na torze panuje zupełnie zimna kalkulacja. Nie wszyscy są jednak tak spokojni, jak Felipe Massa, który zapewniał, że w zespole panuje znakomita atmosfera. Jeszcze chwila, a Baby stwierdziłby, że Fernando naprawdę był "faster than him". Jednak Lewis Hamilton to chyba "typ niepokorny"- nikt nie wie, co w nim tkwi. Jego, wydawałoby się, najlepszy kumpel Jens, chyba też nie...
i.dailymail.co.uk
Jedno jest pewne. Po kwalifikacjach na SPA Hamilton zamiescił na swoim Twitterze "ciekawy" wpis:
Cholera jasna! Jenson ma nowe tylne skrzydło, a ja stare! Tylko na prostej traciłem do niego 0,4 sekundy. Z takim tempem powinien był wygrać naprawdę łatwo.
Ale to jeszcze nic. Co prawda wpis o tylnym skrzydle szybko zniknął, ale w niedziele pojawił się nowy. Hamilton postawił wszystko na jedną kartę. Cały swiat mógł ujrzeć zapis telemetryczny bolidu Jensa. Czym jest telemetria? Na to pytanie odpowie nam prawdziwy ekspert ;)
Jaki jest logiczny wniosek z wypowiedzi Roberta? A no taki, że Lewis nie powinien był nawet mysleć o wstawianiu na Twittera takich rzeczy. Wpis wprawdzie znowu zniknął z profilu Brytyjczyka, który usunął go na prosbę samego Martina Witmarsha- szefa McLarena, ale Baba jest pewna, że inżynierowie innych stajni dowiedzieli się paru cennych rzeczy.
topsportracing.com
Lewis przeprosił za swoje nierozważne zachowanie, a jego partner z zespołu nie był zbyt skory do komentowania sytuacji. Pytany przez dziennikarzy odpowiedział tylko, że jest bardzo rozczarowany, ponieważ cały zespół ciężko pracuje nad ulepszeniem bolidu i logicznym jest, że takie informacje powinny pozostać tajne. Po chwili jednak dodał, jakby się tłumacząc z rzekomej nieuczciwej przewagi, jaką uzyskał dzięki wymianie skrzydła, że sytuacja Lewisa wcale taka tragiczna nie była. Mógł przecież łatwo odzyskać stratę dzięki wiekszej sile docisku, jaką dysponował jego bolid.
Atmosferę dodatkowo podgrzewa fakt, że Hamilton własnie negocjuje swój kontrakt z McLarenem, a w kuluarach mówi się, że Brytyjczyka chętnie przygarnęłyby takie zespoły jak Mercedes czy Ferrari. Jednak Witmarsh nie jest skory do oddania swojego ulubionego zawodnika. Pytany o ewentualny transfer Hamiltona odpowiada dobitnie:
Chcemy zatrzymać Lewisa, jeśli chce zostać
W sumie, z jednej strony Baba mu się nie dziwi. Hamilton to prawdziwy talent. Jednak ten talent ma jedną wadę- niewyparzony język, co może bardzo utrudniać przyszłą współracę z Jensonem Buttonem. Kiedy on i Hamilton zaczynali razem jeździć, wspomniany przez Babę wczesniej Witmarsh wyraził nadzieję, że Jens i Ham wiele się od siebie nauczą. Na niedawnej konferencji prasowej słowa szefa McLarena odgrzebał jakis dziennikarz. Jak Hamilton je skomentował? Babę zaskoczyła ogromna dawka słodyczy skierowana w stronę Fernando Alonso.
Nie wiem dlaczego Martin tak powiedział, bo nie nauczyłem się niczego od Jensona. Wiele nauczyłem się w 2007 roku od Fernando Alonso, ale nie od Jensona.
No cóż... Jenson napewno się bardzo ucieszył. Czy to oznacza, że mistrzowie skoczą sobie do gardeł? miejmy nadzieję, że nie. Bo chodź Babie wspaniale ogladało by się ich potyczki na torze, to jednak żal byłoby Buttmiltona...
Tyle się działo, że trudno to wszystko ogarnąć. Monza, zgodnie z życzeniem Baby, przysporzyła jej wiele niespodzianek. Ale zacznijmy od czegos, od czego definitywnie zaczynać się nie powinno. Po pierwsze fantastycznie jadący w końcówce Perez co chwila zmieniał narodowsć. Dla Pana Andzrzeja przez dłuższy moment był Hiszpanem. Baba podjęła refleksję, że po primo musi się podszkolić z geografi, secundo dziwi się, że Borowczyk nie dodał przymiotnika sympatyczny do nowej narodowosci Czeko. Do zmiennej narodowosci Meksykanina można dodać jeszcze cos. Felipe Massa- w dzisiejszej notce aż nie wypada Babie nazwać go Babym- na Monzy radził sobie doskonale. W efekcie Massa zajechał na metę na czwartej pozycji. Chwała mu za to. Miejmy nadzieję, że szefowie Ferrari to docenią.
A tym, od czego zaczynać się powinno jest chyba okropny pech Buttona, Vettela i Webbera. Cała trójka odpadła z wyscigu przez problemy z samochodem. Zanim jednak Vettel zmuszony był zatrzymać swoj bolid po dramatycznym wezwaniu radiowym swojego teamu ostro dał się we znaki Fernando Alonso. Tak bardzo usiłował go wyprzedzić, że skończył na poboczu, wczesniej zaliczając karę przejazdu przez aleję serwisową. I tu własnie rodzi się pytanie. Baba nie przepada za Sebą, ale widać było, że sędziowe, którzy rozpatrywali incydent z Alo też za Sebastianem nie przepadają. Dokładnie w zeszłym roku Alonso postapił tak samo, jak sebastian z nim, a kary nie dostał... No, ale jest jak jest. Alonso zyskał kilka pozycji i był trzeci.
Największej sensacji nie wzbudził jednak awans Alo o 7 miejsc, ale wysmienita wręcz jazda Sergio Pereza. Mniej więcej od połowy wyscigu jechał jak natchniony. Gdyby bawić się w "ciekawsze" porównania to możnaby napisać, że jechał jak Kimi w czasach swojej najlepszej formy. W tym momencie dochodzimy do tematu Kimasa... niby dobrze, ale naprawdę nie jest różowo. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej cieszy, ale jakos nie można oprzeć się wrażeniu, że Kimi troszkę zawodzi. Baba nie twierdzi, że jest katastrofalnie, ale po bliższym zapoznaniu się z jazdą Raikkonena można chcieć widzieć go na podium. I to na najwyższym stopniu. A tu co? NIC. Dlaczego? Czy chodzi o samochód? W każdym wzscigu Finowi brakuje kilku okążeń, żeby dogonić i wyprzedzić rywali. No cóż... może Icemenowi ciężko się rozgrzać?
Posród tych wszystkich babskich wątpliwosci jedno jest pewne- jak smierć i podatki. Tabela to rzecz jak najpewniejsza. No i może jeszcze to, że Andrzej Borowczyk zaskoczy nas nie raz swoją inwencją. Na Monzy można było uslyszeć między innymi, że Rosberg skończył w malinach. Chociaż czy kogos to jeszcze dziwi? Przecież pan Andrzej lubi porównania z kręgu flory i fauny. Pamiętacie tekst o witaniu się z gąską? ;)