Skład sędziowski podjął decyzję o dyskwalifikacji Daniela, o czym Baba pisała w poprzedniej notce. Dlaczego Australijczyk został zdyskwalifikowany?
www.przegladsportowy.pl
Baba cytuje za panemCezarym Gutowskim: Widze pewne zamieszanie ws. kary dla Ricciardo. W czym rzecz?
Nalezy odroznic dwa rozne parametry. Jak wiemy jeden z najdziwniejszych przepisow ogranicza calkowite zuzycie paliwa na 100 kg na wyscig. Nie jest to ograniczenie w czasie lecz na dystansie. I tego przewinienia nie popelnil.
Ricciardo zostal ukarany za przekroczenie limitu przeplywu paliwa - 100 kg/h . Nie oznacza to ze przez godzine spalil wiecej niz 100 kg tylko ze momentami palil wiecej paliwa niz ta plynace z predkoscia 100 kg/h.
To troche tak, jakbys mial(a) ograniczenie predkosci maksymalnej do 100 km/h i ja przekraczal(a). Nawet jesli po godzinie jazdy srednia predkosc wyniosla 100 km/h nie znaczy to, ze chwilami nie byla jechane 110, czyli ograniczenie bylo lamane...
Tak to widze'.
www.totalrace.com.br
Jednak nie wszystko stracone. Mikołaj Sokół przekazał informację, że Red Bull składa apelację, a co więcej Horner jest przekonany, że odniesie ona skutek. Pan Mikołaj twierdzi, że faktycznie, jest to możliwe, bo (Baba cytuje za Sokolim Okiem) 'w czteroosobowym składzie sędziowskim nie było nikogo, kto ma duże doświadczenie techniczne/inżynieryjne. W GP Australii orzekali doktor Gerd Ennser (z wykształcenia prawnik), Tim Mayer (organizator i promotor wyścigów), Steve Chopping (były kierowca wyścigowy) oraz – w roli zawodnika-doradcy – Emanuele Pirro, były kierowca F1.
W przeszłości zdarzało się już, że kompetencje sędziów bywały skutecznie podważane (np. GP Malezji 1999 i cofnięte po apelacji wykluczenie samochodów Ferrari za nieregulaminowe owiewki)'.
Baba ma nadzieję, że podium dla Daniela jest do uratowania. Aż przykro byłoby na to patrzeć. no i Mark na Twitterze już zdążył się ucieszyć...
Wstawanie
przed 7, żeby zobaczyć TAKI początek sezonu to czysta poezja.
Gdyby wyliczać dziś kierowców, którzy sprawili Babie obłędną
niespodziankę to byłoby ich co najmniej czterech. Zacznijmy od
Kevina Magnussena. Dwudziestka McLarena po starcie z czwartej pozycji
wyścig ukończyła na trzecim miejscu.
Co nie było łatwe, bo za
sobą miał Jensona Buttona, który jak to Button (gdy dać mu
przyzwoitą maszynę) niepostrzeżenie potrafi wcisnąć się na
każde miejsce, które sobie wymarzy. Baba już wie, że ten
tegoroczny debiutant skradł jej formułowe serce. Dawno nie było
kierowcy na miarę młodego Hamiltona. Naturalnie, że to dopiero
pierwszy wyścig i na razie nie ma co przepowiadać Kevinowi wielkiej
kariery, ale kibicować mu można jak najbardziej. Start wyszedł mu
naprawdę dobrze, przez cały wyścig był naprawdę skoncentrowany.
Przez ostatnie kilka okrążeń dzielnie gonił Daniela Ricciardo,
raz nawet zbliżył się do niego w strefie DRS, ale dopaść go nie
zdążył. Czy to dobrze, czy to źle – Baba jeszcze nie jest
przekonana. Obaj kierowcy cieszą się jej sympatią. Ricciardo chyba
nie da się nie lubić, a poza tym fakt, że utarł nosa Vettelowi i
podziękował Markowi Webberowi na podium zyskały mu kolejne punkty
w 'Prywatnym Rankingu Formułowych Sympatii Baby w Bolidzie'. Koniec
końców werdykt brzmi – to jednak dobrze, że w Australii Daniel
był wyżej niż Kevin ;)
Ale popatrzcie na Jana Magnussena - Andrzej i Grzegorz mieli rację. Tata Kevina oglądał
wyścig.
Wracając
na chwilkę do Daniela - po kłopotach z silnikiem w bolidzie Vettela Ricciardo
był jedynym zawodnikiem, na którym skupiała się uwaga drużyny. I
wyszło im to na dobre. Daniel nie zaspał startu (jak miał to w
zwyczaju jego poprzednik), nie popełniał błędów, jechał równo
i rozważnie. Co prawda było to jego 51 GP, ale z drugiej strony
debiut w 'dorosłej stajni' Czerwonych Byków, skąd trafił z Toro
Rosso. A jeśli mowa o Toro Rosso. Ich debiutant - najmłodszy w
stawce Daniił Kwiat w swoim pierwszym wyścigu dojechał w punktach.
Tym samym pobił rekord Sebastiana Vettela. Daniił Kwiat zdobył
punkt w wieku 19 lat, 10 miesięcy i 18 dni. Vettel w GP USA 2007
miał 19 lat, 11 miesięcy i 14 dni. Vettel nie miał dzisiaj
szczęścia. Baby jakoś specjalnie to nie martwi. A nawet gdyby martwiło - szał na australijskich trybunach wynagradza wszystko.
ausgrandprix
Zerknijcie,
kto jeszcze miał okazję cieszyć się z występu swojego następcy.
Co prawda Webber od razu zapowiedział, że nie po to odchodził z
F1, żeby szwendać się po padoku, jednak przyznajcie – miło mieć
Marka Webbera znowu na 'starych śmieciach'. Zwłaszcza, że Daniel kontynuuje chwalebne tradycje ;)
Niestety
po wyścigu pojawiły się komunikaty, że Daniel Riccardo może być
wykluczony z wyników. Dlaczego? Skład sędziowski poda,
że w jego aucie regularnie był przekraczany maksymalny dozwolony
przepływ paliwa (limit to 100 kg/godzinę). Decyzja składu
sędziowskiego nie jest jeszcze znana.
Ale
zaraz, było o obłędnych niespodziankach dla Baby, a ta zeszła
(jak zwykle zresztą) na temat Webbera. Cóż taka specyfika babowej
logiki ;) Wracając na ziemię – Valteri Bottas to kolejny
'sympatyczny kierowca', za którego Baba trzyma kciuki. Po 'pocałunku
ze ścianą' Bottasa i zmniejszeniu ilości kół o co najmniej jedno,
wydawało się, że fiński kierowca Williamsa zakończy swoje
zmagania. Nic bardziej mylnego. Bottas zaliczył chyba największą
ilość manewrów wyprzedzania i znalazł się na szóstym miejscu.
To potwierdza tylko doskonałą formę Williamsa. Gdyby nie to, że
Kamui Kobayashi i jego Caterham znokautował Massę, ten pewnie także
byłby wysoko.
Ale cóż, problemy się zdarzają. W tym przypadku
przyczyną szalonej szarży 'japońskiego samuraja' (przy okazji –
panie Andrzeju, samuraj na torze jest tylko jeden i jak pan dalej
będzie tak szafował przydomkiem Fernando Alonso to ten się obrazi
;) była
usterka hamulców. Ci, co wróżyli Japończykowi pierwsze punkty
karne
chyba nieco się zawiedli. Kamui na swoim Twitterze napisał: 'Sorry for messed up it's just my mistake sorry to Felipe and @CaterhamF1 all member!'. Felipe chyba się aż tak nie gniewa.
O
duecie Alo-Rai, który teoretycznie miał dostarczać emocji w
zasadzie nie ma co pisac. Raikkonen walczył z najnowsza techniką,
Alonso był przyzwoity, ale bolid chyba nie pozwalał mu na więcej.
Fakt jest faktem – Fernando dojechał do mety piąty, a Kimi
siódmy. To na razie na tyle o tym, że Hiszpan ma sie czego ze
strony Fina bać.
Pierwszy
wyścig za nami. Za dwa tygodnie Malezja. Ale jedno jest pewne.
Formuła 1 znajduje się w bardzo ciekawym miejscu swojej historii. Niektórzy podsumowują to stwierdzeniem:
Baba w bolidzie zaprasza na pierwszą
w tym roku tabelę:
Witaj
sezonie 2014 - Baba w Bolidzie tęskniła! Spotykanie się z F1 po tych kilku
miesiącach przerwy jest jak wyrwanie z zimowego odrętwienia. Wiosna przyszła
wcześniej, niż 21 marca, a wraz z nią nowe silniki, wywrotowy układ miejsc w
kwalifikacjach i przynajmniej dwie niespodzianki. Baba w Bolidzie jest naprawdę
zadowolona, mimo że wstawanie przed 7 rano raczej jej nie służy.
Porozmawiajmy
jednak o szczegółach. W Australii z pierwszego pola wystartuje faworyt do
tegorocznego tytułu, czyli Lewis Hamilton. Swoją (i przy okazji bolidu)
doskonałą dyspozycję potwierdził równie doskonałymi czasami. Q1: 1:31.699, Q2:
1:42.890, Q3: 1:44.231. Zespołowy rywal Lewisa - Nico Rosberg uplasował się na
trzeciej pozycji. Fakt, że stajnia jest świetnie przygotowana do tego sezony,
co potwierdziły zarówno testy, jak i dzisiejsze kwalifikacje może rodzic między
kierowcami pewne konflikty. W zeszłym roku podczas weekendu w Malezji Nico
Rosberg gorzko się o tym przekonał. Chodzi oczywiście o team orders. Toto Wolff
nie ukrywa, że kierowcy zostali poinformowani o ewentualnych poleceniach
zespołowych. -Tak, mieliśmy już taką rozmowę. Uważam, że była
ona konieczna. Nasi kierowcy znają się od bardzo długiego czasu, byli już
zespołowymi partnerami w kartingu. W Malezji w ubiegłym roku mieliśmy
niespodziankę i nie chcemy powtórki tego scenariusza. Dyskusja przebiegała w
dobrej atmosferze. Nasi kierowcy są nie tylko utalentowani i szybcy, ale także
bardzo inteligentni. Są wobec siebie bardzo uczciwi. Przedyskutowaliśmy kilka
scenariuszy i uważam, że jesteśmy w dobrym miejscu- Baba
ma nadzieję, że Toto się nie myli, zwłaszcza, kiedy przypomni sobie grobową
atmosferę na podium w Malezji...
Lewis jest zadowolony, chociaż przyznaje, że
kwalifikacje były wyjątkowo trudne - Było
ciężko. Bolidy mają mnóstwo mocy, koła rolują...To były najtrudniejsze mokre kwalifikacje,
w jakich przyszło mi kiedykolwiek rywalizować. Weekend jak dotąd wypadł bardzo
interesująco, ale dziś ze względu na warunki zrobiło się ciężej. Jestem jednak
bardzo zadowolony z pracy, jaką wykonał team. Nowe bolidy na mokrej nawierzchni
znacznie ciężej się prowadzi. Zarówno ja jak i Nico dobrze się spisaliśmy no i
dobrze jest wiedzieć tu z nami Daniela, który wykonał doskonałą pracę na
intermediatach.
O tak Lewis, Baba przyznaje ci rację. Drugie miejsce
Australijczyka to naprawdę dobra wiadomość. Zwłaszcza, jeżeli przypomnimy
sobie, jak bardzo fani byli niezadowoleni z wyboru Daniela na partnera zespołowego
Vettela. Baba przyznaje, że była pierwsza w kolejce do wymyślania kilkunastu
lepszych kandydatów na to stanowisko. Wie też, że jedna jaskółka wiosny nie
czyni (zwłaszcza przy problemach aktualnego mistrza z bolidem - potwierdzono,
że był problem z mocą silnika spowodowany kłopotami z oprogramowaniem),
ale fakt, że Niemiec odpadł w Q2, a różnica między nim, a jego kolegą z zespołu
wynosiła aż dwie sekundy każe cieszyć się z postawy Ricciardo.
On sam też był
po kwalifikacjach bardzo zadowolony -Ekscytująca sprawa! Zmienna pogoda
była znakomitym dodatkiem do przedstawienia. Cała sesja poszła dobrze, po raz
pierwszy jechaliśmy na limicie i to w deszczu! Słyszałem w radiu tylko
„Pierwsze miejsce, drugie miejsce, trzecie miejsce” i wiedziałem, że naprawdę
walczę o pole position. To wspaniałe, że jestem na takiej pozycji przy swoim
pierwszym występie z zespołem. Słyszałem, że Sebastian był dwie sekundy
wolniejszy ode mnie, więc będziemy musieli się dowiedzieć, co się wydarzyło po
jego stronie garażu. Ja sam jestem zadowolony z wyniku, bo wygląda to dużo
lepiej, niż kilka tygodni temu.
Powody do zadowolenia ma też Kevin Magnussen. Debiutant w
barwach McLarena dziś także okazał się lepszy od starego wyjadacza. Duńczyk
jutro wystartuje z czwartego pola, a Jenson Button z jedenastego. Jeżeli pomyśleć,
gdzie był McLaren w zeszłym sezonie to taki wynik debiutanta cieszy jeszcze
bardziej. Baba już od dwóch sezonów marzy o debiutancie, który zawojuje świat
F1 z taką brawurą, jak swego czasu zrobił to Lewis Hamilton.
Chcąc nie chcąc trzeba nieco czasu poświęcić starym
wyjadaczom, a zwłaszcza jednemu. Baba na jutrzejszy występ Czarnych Koni czeka
z niecierpliwością z kilku powodów. Po pierwsze Kimi Raikkonen. No cóż, może
nie należy do ulubieńców Baby, ale zdecydowanie jest jednym z najbardziej
utalentowanych kierowców i jego występy w Ferrari powinny przynieść kibicom
wiele emocji. Poza tym sama współpraca na linii Rai-Alo powinna być
interesująca. Jak więc panowie w czerwonych kubraczkach ustawili się do
jutrzejszej rywalizacji? No cóż. Alonso swoim zwyczajem - całkiem w porządku,
chociaż piąte miejsce to nie jest szczyt marzeń. Chociaż o takim szczycie Fin
mógłby pomarzyć - przynajmniej w przypadku Australii.
Kimi w krótkich, żołnierskich słowach opowiada nam, co się dziś na
torze w Melbourne stało. To wszystko wyjaśnia prawda? Gdyby jednak komuś było
mało, to może dzwon Raikkonena zobaczyć jeszcze raz.
Oj, będzie się jutro działo. Formuło 1, nawet nie wiesz jak
dobrze, że wróciłaś.