poniedziałek, 24 listopada 2014

Mamy nowego mistrza, a imie jego 40 i 4

MERCEDES AMG PETRONAS
Panie i panowie - mamy nowego mistrza Świata Formuły 1. Tak, jak przewidywała większość, tytuł wywalczył Lewis Hamilton. Baba wiedziała, że tak będzie, bo kibicowała Rosbergowi. Znaczy...właściwie to nie jest Baba wielką fanką Niemca, ale Brytyjczyka też nie, więc z dwojga złego lepiej było w tę stronę. I jak zwykle nie wyszło. Andrzej Borowczyk podsumował, że Nico na starcie wcielił się w Marka Webbera. No dobra, może zaspał, a może po prostu już wtedy zaczęły się jego kłopoty z ERS? Przed GP Rosberg 'kusił' Bottasa, pobytem w SPA, jeżeli ten wyprzedzi Hamiltona. Bottas bardzo się starał, jednak niestety także wcielił się w Webbera i przysnął lekko. Lewis za to poradził sobie rewelacyjnie i od początku zaczął budować nad rywalem przewagę. Z resztą nie musiał się zbyt wiele natrudzić. Po dwudziestu kilku okrążeniach silnik w bolidzie Rosberga zaczął tracić moc. Od tej pory zaczęła się walka Nico z samochodem i ciągła wymiana zdań przez team radio.  O dziwo - nawet w takiej sytuacji, co chwila spadając o jedna czy dwie pozycje nico Rosberg potrafił ze swoimi inżynierami rozmawiać spokojnie i bez pretensji. Mistrzostwo odjeżdżało z każda chwilą. Na kilka okrążeń przed końcem stało się jasne, że dojechanie do mety będzie cudem, a zdublowanie przez rywala do tytułu stanie się faktem, więc team postanowił ściągnąć zawodnika z toru. 



Rosberg jednak poprosił o możliwość dokończenia wyścigu. To się nazywa duch rywalizacji. Baba w bolidzie byłaby zdecydowanie bardziej pocieszona, gdyby Hamilton wygrał w równej walce, a nie nie dzięki usterce rywala. Nie chodzi oczywiście to, że Brytyjczyk jest gorszym kierowcą, nie może nim być, skoro w tym samym bolidzie wygrał ponad połową wyścigów więcej, ale mimo to niedosyt pozostaje....


Wszyscy wokół przejmowali się Nico Rosbergiem, aż mu Pastor Maldonado (o dziwo od kilku wyścigów bardzo spokojny) pozazdrościł i oto co widzowie zobaczyli na swoich ekranach:



Reakcja mechaników Lotusa była CO NAJMNIEJ  dziwna.


teandkimi.tumblr.com
No chyba, że śmiali się z treści Tweeta. Bo wiecie - Burn jest oficjalnym partnerem Lotusa ;)
Poza płonącymi autami i zepsutymi bolidami działo się jeszcze parę ciekawych rzeczy. Na przykład weźmy takiego Magnussena (ha - wiedzieliście, że o nim będzie prawda? ;)) No więc Magnussen jechał sobie spokojnie (o dziwo), aż tu nagle trafił się Nico Hulkenberg, który w niego przydzwonił. Potem chyba Adrian Sutil zapatrzył się na Nico, bo również w Kevina przydzwonił. Z tym, że efekty były różne - Niemiec dostał 5 sekund 'stop and go'. Baba przyzna się, że była zdziwiona faktem otrzymania kary przez zawodnika Force India. Do tej pory zawsze karano Duńczyka - czy był winny czy nie był. Ewentualnie, jeżeli jakiś kierowca (na przykład w Monako) nie wiedział, jak wyprzedzać bez ścinania zakrętów to sprawa pozostawała bez echa...

Jeżeli już wleźliśmy do garażu McLarena to możemy tam przez chwilkę zostać. Oczywiście będzie o transferach, bo o czym innym w tym przypadku? Plotki o Alonso to już w zasadzie nie plotki. Po zakończeniu wyścigu nasz drogi Hiszpan zdradził, że jego nowa praca to długoterminowy kontrakt. Teraz pozostaje tylko pytanie - kto takiego kontraktu nie posiada? Jenson czy Kevin? Brytyjski kierowca McLarena chyba chciał nam dać małą wskazówkę - po skończonym wyścigu podjechał pod trybuny i kręcił bączki. Wyglądało to trochę jak pożegnanie z kibicami. Babie byloby strasznie żal Buttona. To dobry, równy kierowca, może pojeździć jeszcze ze dwa sezony przynosząc dobre punkty dla stajni z Woking. Z drugiej jednak strony... Magnussen mimo kilku wpadek w tym sezonie rokuje bardziej perspektywicznie... Eh, w kółko Baba to powtarza, co drugą notkę także... pozwólcie, że przejdzie do innego tematu ;) 

Chociaż w tym przypadku wiadomo kto gdzie idzie i z kim będzie jeździł. Nie wiadomo tylko, za ile. I że będzie zabawnie. No bo czy duet Sebi może nie być zabawny? Osobno Vettel i Raikkonen nie przedstawiają tak wielkiego potencjału do kibicowania jak shippowanie ich razem. To chyba całkiem logiczne ;). Ferrari się cieszy, a Red Bull nie koniecznie. Chociaż pożegnanie z ich pupilem było bardzo ładne. Sami zobaczcie. 

Red Bull Facebook 
teandkimi.tumblr.com

Co do samego Sebastiana - Baba podziwia jego decyzję. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wybrałby Ferrari w tej chwili. A Vettel to zrobił. Chce się chłopak widać sprawdzić, spełnić swoje marzenie. Wiecie pewnie, że jego idolem jest Michael Schumacher. Wspomnienie starszego kolegi w czerwonym kombinezonie wygrywającego kolejne mistrzostwa pewnie młodemu Vettelowi zostało. 



www.ytools.com.br
grandprix247.com
Za marzeniami podążały też dzisiaj dwa Williamsy, a szczególnie Felipe Massa, którego za świetną jazdę, na podium nagrodzono pytaniem w typie 'jak się chłopie czujesz, kiedy ten tutaj, no gość obok ukradł ci mistrzostwo w 2008 roku?'. Głupota czy złośliwość? Felipe jednak, jak widać na załączonym obrazku sie nie przejął. Like a boss ;)

Felipe Massa Facebook

No to, drodzy Baby Czytelnicy - koniec sezonu, koniec notki. Do usłyszenia w marcu ;) Buziaki, a na deser - cos z cyklu 'przeżyjmy to jeszcze raz' ;) 

PS. Lewis zatrzymuje swój numer (44), bo jak sam stwierdził, że to zawsze był jego szczęsliwy numer. to przecież własnei z nim pierwszy raz został mistrzem. 
PS2. McLaren ogłosi swój skład nie wczesniej niż 1 grudnia. Trzymajcie więc kciuki, albo zbierajcie na Prozac i meliskę dla BWB. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz