s1.reutersmedia.net |
Mistrzostwo mistrzostwem, ale Baba jakoś na razie nie ochłonęła po porażce Alonso na tyle, żeby pisać podsumowania sezonu. Jest za to sprawa, którą Baba w bolidzie monitorowała na swoim blogu od samego początku. Pewnie większość z Was pamięta Marię de Vilottę- pochodzącą z Hiszpanii kierowcę Marussi. Maria 3 lipca tego roku uległa wypadkowi. O tym Baba pisała Tutaj. Później na bieżąco Baba starała się donosić Wam o stanie zdrowia prawdziwej baby w bolidzie. Teraz to sama Maria doniosła nam o stanie swojego zdrowia. Pokazała się publicznie pierwszy raz od wypadku, w którym w wyniku obrażeń głowy straciła między innymi oko. Kierowca Marussi straciła także zmysł smaku i węchu. Trudno się dziwić- przy obrażeniach jakich doznała, to cud, że żyje.
Na konferencji Maria przyznała, że teraz patrzy na życie z zupełnie innej perspektywy. Wspomniała również, że najtrudniejszą rzeczą, z jaką musiała się zmierzyć to pogodzenie się z utratą oka. 'Jestem kierowcą Formuły 1- potrzebuje obojga oczu'- powiedziała chirurgowi po wypadku. Dziś Hiszpanka wie już, że Formuła 1 nie kończy się na kokpicie bolidu. Paradoksalnie utrata tak ważnego dla kierowcy narządu pozwoliła jej zobaczyć, co jest w życiu naprawdę ważne. Kobieta wspomniała też o swoich obawach. Jak każda Baba przez chwilkę zastanawiała się "Kto pokocha mnie wyglądającą tak- jak wyglądam. Potem zdałam sobie jednak sprawę, że nigdy w życiu nie byłam bardziej kochana." Na zakończenie konferencji Maria dodała, że chciałaby wrócić do sportów motorowych, ale na dzień dzisiejszy skupia się na stuprocentowym wyzdrowieniu. I tego jej życzymy :)
![]() |
circuitprodigital.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz