poniedziałek, 27 lipca 2015

Slodko-gorzki gulasz wegierski

RBR Facebook

Tyle adrenaliny nie było w F1 od dwóch sezonów! Dzis swiat F1 stanął na głowie. GP Węgier było słodko-gorzką mieszanką wybuchową. To pierwszy wyscig od smierci Julesa Bianchiego, więc zrozumiałe, że kierowcy nie byli w najlepszych nastrojach. Na tor przyjechała rodzina tragicznie zmarłego kierowcy - samolot do Nicei wysłał po nich Bernie Ecclestone. Baba podziwia mamę, tatę i brata Julesa - muszą mieć dużo siły, żeby zaledwie kilka dni po pogrzebie podziwiać zmagania chłopaków takich, jak ich syn i brat. 

F1 Zone

Paradoksalnie żałoba po śmierci kolegi dała kierowcom ogromne pokłady siły do dzisiejszej rywalizacji. Wynik wyścigu zdawał się być z góry przesądzony - jak zawsze, kiedy na pole position stoi Lewis Hamilton, a za nim czeka Nico Rosberg. Człowiek ma po prostu wrażenie, że Brytyjczyk urodził się, żeby wygrywać, a Niemiec to etatowy numer dwa. Ale nie z Sebastianem Vettelem te numery. Zawodnik Ferrari, startujący z trzeciego pola, ruszył tak, jakby wypił co najmniej cysternę napoju swojego byłego pracodawcy. Ograł duet Mercedesów, a za sobą pociągnął, także fantastycznego dzisiaj, Kimiego Raikkonena. Jednak nie można nie oddać sprawiedliwości Lewisowi Hamiltonowi. On też pomógł w doskonałym starcie Vettela. Z tym, że jego pomoc ograniczyła się do zaspania i natychmiastowego stracenia 10 pozycji. Kto Mistrzowi zabroni ;)? Jeżeli zaś chodzi o jego kolegę z teamu, to ów mógł tylko narzekać, że Ferrari Raikkonena bardzo szybko budowało nad nim przewagę. 

Radość w obozie czerwonych nie trwała jednak długo. Bolid Kimiego powoli zaczął się sypać. Co prawda nie było tak źle, jak z maszyną Nico Hulkenberga (przypomnijmy, że po samoistnym rozkładzie każdego możliwego elementu na tor musiał wyjechać Safety Car i słynne szczotki-zmiotki), ale po aferze z motogeneratorem energii nic nie dało się zrobić. Baba w bolidzie się przyznaje - gryzła paznokcie z wściekłości, kiedy bolid Kimiego odmówił posłuszeństwa. Kimi stracił w ten sposób szansę na podium. Być może ostatnie w jego karierze. W sumie może to nie byłoby takie złe? Biorąc pod uwagę, że rośnie nam nowy Iceman. Prawda, że Robin to idealny kandydat, by zastąpić tatusia? 

M. Virtanen Instagram 

Wracajmy jednak do wyścigu, bo jest o czym pisać. Chociażby o Pastorze Maldonado, który po prostu ciągle jest sobą. Słowo Pastor wyraża więcej niż 1000 słów. Wczoraj BWB pogubiła się w jego karach. Uwierzycie, że dostał ich chyba z 8? Barwny ptak Formuły 1, bez niego to nie byłoby to samo. Kary nie ominęły także Lewisa Hamiltona. Ogólnie to GP było dla niego pasmem nieszczęść. Najpierw fatalny start, potem wyjechanie poza tor (o które oskarżał oczywiście kogoś innego), kara drive through, małe starcie z Ricciardo, z którego to na szczęście Daniel wyszedł obronną ręką, a w końcu już tylko nieudana pogoń za czołówką. Co się stało z Mistrzem? Baba ma wrażenie, że zawiodła psychika. Lewis chyba należy do kierowców, którzy błędy popełniają w efekcie domina, a po jednym nie potrafią się pozbierać. Wniosek? Jeżeli coś idzie nie tak tracą zimną krew i sami się dobijają. Nico Rosberg musi być wdzięczny bogom za taki obrót sprawy. Chociaż pewnie mniej wdzięczny musi być za kontakt z Danielem Ricciardo na początku 64 okrążenia, który poskutkował kapciem. Babie coś się wydaje, że Australijczyk postawił sobie za punkt honoru wycięcie Mercedesów w pień i zrobienie miejsca na podium dubletowi RBR. Tak więc drodzy Państwo na podium mieliśmy wczoraj osławione przez Babę Double D. Popatrzcie tylko na Danila - więcej takich akcji prosimy ;). 

Red Bull Facebook
Formuła 1 to wciąż nieprzewidywalne widowisko - piękne i groźne zarazem. Przekonaliśmy się o tym w zeszłym sezonie w Japonii, niedawno utraciliśmy Bianchiego, któremu kierowcy z wielką klasą złożyli hołd. To wszystko sprawia jednak, że królowa motosportów przyciąga nas - fanów, jak magnes. Do zobaczenia po przerwie wakacyjnej. 

Ferrari Facebook
PS. Pierwszy dublet punktowy dla McLarena to nie lada niespodzianka! Chyba złośliwości Baby w bolidzie z zeszłej notki trochę chłopaków zmotywowały ;). 

sobota, 25 lipca 2015

F1 prawie jak antyczne bitwy


W zeszły wyścigowy weekend na torze miejsce miały antyczne bitwy, rzec by można, na strategie. Oktawianem okazał się Mercedes, a rolę udręczonego Marka Antoniusza i zrozpaczonej Kleopatry koncertowo odegrał Williams. Byleby nie skończyło się tak, jak w przypadku tej pary. Dla niewtajemniczonych w historyczne niuanse - Antoniusz popełnił samobójstwo, a niedługo po nim to samo uczyniła królowa Egiptu. Także Williamsie - nie idź tą drogą.

Wszystko rozbiło się o deszcz i odkrywczą decyzję Lewisa o zjechaniu po opony pośrednie, podczas gdy prowadzący w wyścigu chłopcy z Williamsa postanowili radośnie mknąć ku mecie. Ich radość była krótkotrwała. Za flagą w szachownicę czekało wszystkich ogromne zaskoczenie. Znowu podium zdobył duet Mercedesa. 

Tym razem cyrk Formuły 1 odwiedza Węgry. Baba nie ma nic przeciwko temu, żeby sytuacja sprzed roku się powtórzyła. 


Jak na razie są na to widoki. Daniel Ricciardo jest czwarty. Pierwsze skrzypce w kwalach odegrały jak zawsze... dwa Merce i jedno Ferrari. Oczywiście było to Ferrari Vettela, na Raikkonena nie ma co liczyć. Na marginesie - jego dni "u Czerwonych" są raczej policzone. Plotki transferowe podkręcone są do niemożliwości. Ostatnia nowość? Jenson Button w Maranello. To są jakieś żarty prawda? Jaki jest sens wymieniać jeden stary mebel na drugi? Chyba, że urządzamy dom antykami. Równie dobrze można by im zaproponować Nikiego Laudę. Wiek podobny, a talent dużo większy ;). Baba w bolidzie nic nie ma do Buttona, ale... sami rozumiecie. 

Trudno, żeby oceniać Brytyjczyka przez pryzmat tego sezonu (jak powszechnie wiadomo, rower Kevina Magnussena jest szybszy, niż bolid Jensona), chociaż to on zdobył pierwsze punkty dla teamu. Fernando Alonso nad tym faktem boleje. Dzisiaj cisnął tak mocno, jak tylko mógł.  Baba podpowiada - spójrzcie na mijające go Ferrari w 40 sekundzie. Widać wsparcie, którego mentalnie udziela Hiszpanowi jego były team ;). 


F1 Trolls and News

Ciekawe, jakie niespodzianki zafunduje nam Honda jutro. Może McLaren dla odmiany dojedzie do mety? A tymczasem - bywajcie, do usłyszenia!


sobota, 18 lipca 2015

Jules Bianchi nie zyje


Świat Formuły 1 przeżywa dzisiaj wielką stratę. Rano poinformowano, że Jules Bianchi zmarł po tragicznym wypadku na japońskim torze. Śmierć zawodnika Marussi jest pierwszą od 1994 roku, kiedy pożegnaliśmy Sennę. Nie ma sensu nic więcej pisać, bo nie ma słów, zdolnych wyrazić ogrom bólu, który musi przeżywać rodzina, przyjaciele, kierowcy i my - fani. Spoczywaj w pokoju chłopaku, a wszyscy kierowcy Heaven Race niech się boją, z Twoim talentem będziesz gwiazdą. Zapamiętajmy Go jako uśmiechniętego i pełnego energii człowieka oraz świetnego, obiecującego zawodnika

czwartek, 25 czerwca 2015

Start, wypadek, safety car, koniec


Tegoroczny Red Bull Ring nie przyniósł fanom zbyt wielu emocji. W sumie podsumowaniem wyścigu mógłby być sam tytuł. Chociaż, żeby być dokładnym nie można nie wspomnieć o doskonałej dyspozycji Nico Rosberga, który wyścig wygrał już w pierwszym zakręcie. Startując z drugiego pola momentalnie wyprzedził Hamiltona i objął prowadzenie, którego nie stracił aż do końca. Czyli w sumie standard - na czele dwa Mercedesy (wymiennie Hamilton i Rosberg), a za nimi Ferrari. 

Tylko żeby nikt sobie nie pomyślał, że w tym Ferrari siedzi Kimi Raikkonen. Dziadek Fin już chyba całkowicie utonął w pieluszkach albo zajęty jest... no własnie, czym? Forma Kimiego leci na łeb na szyję. Wszyscy spekulują, że kontrowersyjny niegdyś zawodnik jest już na wylocie. David Coulthard - były kierowca Red Bulla, który zawsze ma dużo do powiedzenia stwierdził ostatnio, że nie widzi powodu do zatrzymania Fina. Widzi za to powód do zatrudnienia Hulkenberga. Wydawać by się mogło, że władze Ferrari, na czele z Arrivabene rozważają innego zawodnika, którego nazwisko także jest często wymieniane w kontekście schedy po niedomagającym Raikkonenie. Z tym, że Valtteri Bottas nadal ma długoterminowy kontrakt z Williamsem. Nieoficjalnie mówi się, że włoska stajnia chce Williamsowi za Bottasa zapłacić cztery miliony, zaś Williams żąda piętnastu. Baba się nie dziwi, Valtteri to dobry kierowca, jednak czasem zdarzy mu się utknąć za Massą. 

W młynie transferowym na przemiał bierze się też nazwisko Daniela Ricciardo. Ten utalentowany Australijczyk byłby według Baby doskonałym wyborem. Umiejętności, woli walki i pasji nikt mu odmówić nie może. Kolejną jego zaletą jest naprawdę duża popularność i fakt, że w RBR naprawdę dobrze dogadywał się z Vettelem. Nie był to może taki duet jak Rai-Vet, ale biorąc pod uwagę to, jak bardzo Kimi udowadnia, że miejsce w kokpicie czerwonego bolidu mu się nie należy Baba teamem Seb-Daniel nie pogardzi. Daniel przynajmniej nie kopie leżącego, bo leżący może się odgryźć jak to mawia Pan Andrzej "przechodzi jak gorący nóż przez masło, ale masło się odgryza"...

F1 Trolls and News
McLaren to w ogóle miał bardzo perwersyjny weekend. 50 kar McLarena to nowy przebój księgarni. W roli głównej - Jenson Button i Fernando Alonso. A że Jenson jest ładniejszy, a Alonso bardziej dominujący i narcystyczny,a dodatkowo ma czerwoną przeszłość to własnie on powinien mieć czerwony pokój bólu. Bo to, że obaj panowie są masochistami (Fernando dodatkowo z sadystycznymi skłonnościami - patrz rysunek wyżej) to już wiemy. Inaczej przeszliby po prostu na emeryturę zamiast ścigać się taczkami. 

F1 Trolls and News

Jako że znęcanie się nad McLarenem nie ma już sensu to BWB przejdzie do znęcania się nad mechanikami jej ulubionego Ferrari. Gdyby nie oni i złośliwe nakrętki to Sebastian Vettel byłby stanął na trzecim schodku podium i dorobił nieco punktów. A tak... no cóż, trafiło się ślepej Massie ziarno. 



Chociaż,  żeby nie być niesprawiedliwym Baba musi przyznać, że Brazylijczyk pojechał ostatnio ładny wyścig. Tak samo Pastor Maldonado. Zanim awaria bolidu zmusiła go wycofania się z rywalizacji to własnie manewry wyprzedzania Wenezuelczyka zapewniały widzom najwięcej emocji. 

No chyba, że byli to widzowie z Polski. Im najwięcej emocji dostarczali komentatorzy. Grzegorz Jędrzejewski został noblistą - tutaj cytat  "Trzeba być noblistą, żeby to wszystko pojąć i tu brawa dla Grzegorza". Złotousty noblista popisał się tekścikiem o "awarii kierowcy", ale pan Andrzej nie dał się wybić z rytmu  i orzekł, że "Maldonado uwierzył, że jak ma 50 koni więcej to może wszystko". 

I tymiż zacnymi słowami z toru "w Styrii, na Spielbergu w pięknym otoczeniu lasów i gór" żegna Was Baba w Bolidzie. Do następnej notki :). Na pociechę w oczekiwaniu synek Massy ma dla Was samochodzik. Kto zgadnie, jaka to marka? Czyżby tata żałował małemu Lipe na nowe zabawki ;)?





czwartek, 18 czerwca 2015

Dawno Baby tu nie bylo...

Miło jest, kiedy czytelnicy pytają, co się z Babą dzieje, bo milczy jak zaklęta. Dzisiaj, równo dwa dni przed GP Austrii, ten mały pit stop (no dobra, Baba przyznaje się bez bicia - nie taki znowu mały)  wreszcie się kończy. 

A kończy się wraz z początkiem zachwytów nad Nico Hulkenbergiem, których prawdę powiedziawszy BWB nie ogarnia. Oczywiście, że zwycięstwo z Le Mans to wielka sztuka, ale fala, która zalała świat F1 po "wyczynie" zawodnika Force India powoli staje się nie do zniesienia. Nawet na konferencji w Austrii 3/4 zdjęć przedstawia Nico, a fani co chwilę trąbią o tym, że Hulk zasługuje na miejsce w topowym teamie.

Sahara Force India Facebook

 No cóż, Baby zdaniem nie bardziej niż co najmniej 1/3 stawki. Ale nie, wszyscy teraz będą się rozpływali nad jego talentem i transferem do Ferrari. Szczerze? Baba wolałaby Bottasa, jest jej zdaniem o klasę lepszy i nie aż tak modny jak Niemiec. Skoro jeszcze się nie wykazał to już raczej tego nie zrobi. No chyba, że dostanie szansę w Ferrari i w przyszłym sezonie zostanie mistrzem. Wtedy Baba na czterech odszczeka wszystko, co o nim napisała. Na temat Le Mans można by się produkować jeszcze przez dłuższy czas, ale sensu w sumie brak. Baba zakończy polskim akcentem jakim był Kuba Giermaziak. Pierwszy Polak, który dojechał do mety tego najsłynniejszego wyścigu ukończył go na ósmej lokacie.

Kiedy tak Baba (wzorem Hulkenberga i Giermaziaka) przekraczała linię mety z pewnymi nudnymi, urzędowymi sprawami inny Nico wygrywał wyścig w Monako, a fani wieszali  na nim psy. Wszystko za sprawą pomyłki w obliczeniach Mercedesa i ściągnięciu Lewisa Hamiltona na pit stop w czasie, w którym zdecydowanie nie powinni tego robić. W światku oczywiście medialna burza, a Baba pyta - co się stało? Czy był to ostatni wyścig? Czy ktoś został ranny z powodu wygranej Nico (chyba, że bierzemy pod uwagę dumę Lewisa), czy gdzieś w innym wymiarze z tego powodu giną tęczowe misie? 3 razy NIE. A skoro tak to w czym problem? Takie rzeczy się zdarzają i po nich wcale nie trzeba przepraszać Mistrza Świata na klęczkach. Jeżeli chłop miałby jaja to by po prostu Rosberga wyprzedził. Wiadomo, w Monako nie jest łatwo, ale co to dla Lewisa. No chyba, ze jego jajami zajęły się już młode i piękne towarzyszki - bo drodzy Państwo Ham lubi imprezować z gorącymi nastolatkami, które wyglądają jak jego fanki, a ponoć są znane. Z czego? Baba nie wie, chyba prezentują ubrania. Brytyjczyk, co widać na załączonych obrazkach lubuje się w modzie i lansie, więc swoją drogą wszystko zostaje w rodzinie. Szkoda tylko, że w rodzinie Kardashian...




I to nie o to chodzi, że BWB ma coś do pięknych modelek i formułowców, którzy z nimi przebywają. Gdyby tak było, to musiałaby natychmiast znienawidzić Jamesa Hunta, a to przecież nie do pomyślenia ;). Ale Hamiltona z Huntem łączy właściwie jedno. Jest to po prostu narodowość. Facet z łańcuchem i brylancikami w uszach w otoczeniu małoletnich modelek, które się przy nim lansują najprawdopodobniej nie rozumiejąc nic z tego, co się wokół nich dzieje wygląda po prosty niesmacznie i śmieszne. 

Niesmaku Baby nie podziela chyba pan Ecclestone, który uważa, że Brytyjczyk jest doskonałą reklamą Formuły 1 w kryzysie, który nie ukrywajmy toczy ją już od jakiegoś czasu. Staruszek twierdzi, że Lewis to najlepszy mistrz, jakiego mieliśmy, bo oprócz niezaprzeczalnego talentu także promuje Formułę i jest celebrytą. Dodaje także, że taki na przykład Vettel czy inny Rosberg jest przecież zupełnie nierozpoznawalny. 

Szpilę starał się wbić także szefowi Ferrari - Maurizio Arrivabene. Niestety tenże nie bardzo się przejął, bo skomentował rewelacje szefa F1. -Nic o tym nie słyszałem, ale możecie powiedzieć panu  Ecclestonowi, że już jutro może zabrać moją przepustkę na padok jeżeli ma na to ochotę. Nie lubi mnie? W porządku, co ja mogę z tym zrobić? Nie będę się przecież zmieniał, bo on tak chce. 

Masz rację Maurizio. Nie zmieniaj się. Już jesteś idealny. Baba pokochała szefa Ferrari odkąd ten z pasją wyszedł pod podium i na całe gardło śpiewał włoski hymn. Kolejnego plusa zdobył, kiedy przysiadł się do fanów w geście protestu przeciwko ograniczaniu fanom dostępu do padoku. dodatkowo popatrzcie, jak Włoch traktuje swoich podwładnych.



Panie Bernardzie, niech się pan Bernard ogarnie... z resztą apel ma także pan Alonso. Fernando Alonso. Bo co to ma znaczyć, że Lewis jest najlepszym mistrzem?! Chyba Hiszpan przejął się tym, że ojciec chrzestny zmienił swojego ulubieńca i w mediach społecznościowych próbuje mu dorównać. Co z tego wyszło.. każdy widzi. No chyba, że Baba sobie kpi, a Fernandito nasz kochany musi po prostu zjeść codzienną dawkę celulozy w jakiejś nowej przedziwnej diecie. Chociaż chyba nie, przecież i tak jest  szczupły i piękny :). A może łudzi się, że nowy sposób odżywiania zwiększy jego wydajność i lepiej mu się będzie prowadziło tą taczkę, którą stworzył McLaren-Honda. Nie łudź się Alonso, nie zadziała. Tutaj pomoże tylko granat albo bomba atomowa. 


Pocieszenie po nieudanej gorącej sesji na portal erotyczny na Twittera może stanowić Muzeum Fernando, które otwarto nie tak dawno temu. Megalomania poziom 1000000. Ręce, nogi i co tam jeszcze chcecie opadają. 



Baba doszła do wniosku, że po takiej dawce emocji, jaką zafundował jej Hiszpan kolejne wywody uruchomi dopiero w niedzielę - kiedy będzie o czym pisać. A tymczasem ogarnia bilet do muzeum Fernando. Bywajcie! 

poniedziałek, 18 maja 2015

Mercedes, Ferrari - Barcelona

Wyścigi Formuły 1 chyba nie powinny nudzić. A GP Hiszpanii nudziło Babę niesamowicie. Czy to jakaś ironia losu, że kiedy Baba wyłuska z grafiku chwilkę, by w porządnej notce podzielić się z Wami wrażeniami po wyścigu to takowych akurat brak? Baba nie jest panem Andrzejem, żeby zapełniać relację ohami i ahami na temat Carmen Jordy, a Maurizia Arrivabene akurat realizator Babie poskąpił. Był za to Fernando Alonso i Jenson "Lubię płakać" Button. Brytyjczyk swymi rzewnymi łzami opłakiwał przez team radio spalone hamulce kolegi z teamu. No cóż - pech. Ponoć winna była zrywka od kasku, która wpadła nie tam, gdzie trzeba i doprowadziła do przegrzania. I gdzie są te punkty McLarena w Hiszpanii? Ma się rozumieć, że spłonęły razem z hamulcami? Sytuację dobitnie skomentował Grzegorz Jędrzejewski, który po uwadze pana Andrzeja: "McLaren ma szansę na punkty" odparł z pełnym zdziwieniem "Ale gdzie???". Baba chciałaby zobaczyć wyraz jego twarzy, gdy to mówił.

Tak samo chciałaby zobaczyć wyraz twarzy Hamiltona na podium. Niestety, nie było nam dane go oglądać, bo Lewis założył czarne okulary. Są dwa wyjścia. Albo wygrana Rosberga (nudna, jak wygrane Vettela podczas jego dobrej passy, tylko palucha brakowało) tak go przybiła i płakał, albo po prostu oślepiał go blask blond piękności stojącej schodek wyżej. Sebastian widocznie stał chyba za daleko, żeby oślepnąć, bo okularów nie miał. Za to na konferencji prasowej jego mina była lepiej, niż lepsza. Popatrzcie tylko - mały Sebastian knuje, jak zwinąć Kimiemu lody z garażowej zamrażarki.

F1zone
 W sumie Kimi to powinien Sebastianowi te lody oddać. Bo temu facetowi ZAWSZE brakuje z pięć okrążeń do wykonania jakiegoś błyskotliwego manewru lub dogonienia konkurencji. W Barcelonie też tak było. I nie pomogła obecność "pięknej Minttu Virtanen". W obliczu przepowiadanej emerytury Kimiego Baba powie - chłopie, weź się do roboty, bo chcę oglądać twój duet z Vettelem i słuchać cię przez team radio.

Dużo bardziej sprytni niż Kimi byli dwaj panowie z Toro Rosso. Max i Carlos "toczyli bratobójczą walkę" (ukłony dla wiadomej osoby). Z korzyścią dla Carlosa. Ogólnie rzecz ujmując - ostatnio wiele rzeczy idzie po myśli Sainza i Verstappena. Wydatnie przyczynia się do tego Helmut Marko. Nasz drogi doktor, szara eminencja RBR. Marko chwali chłopaków z juniorskiego teamu, a wszelkie psy, jakie tylko można znaleźć wiesza na Danile Kvyacie. Chyba już zapomniał, że kiedy go zakontraktowywano był taką samą gwiazdą jak chcociażby młody Sainz. Wystarczyło, żeby silnik nie zagrał i bolid nie był najlepszy, a już Kvyat "Kvyat tracił za każdym razem dwie sekundy na okrążeniu, gdy był pod presją innego zawodnika. Jego czasy okrążeń były bardzo niespójne". Baba ma wrażenie, że Red Bull chce zrobić z Danilem to samo, co McLaren zrobił z Magnussenem. Z tym, że chyba nikogo nie obchodzi, że podczas kłopotów, w których niewątpliwie ekipa RBR się znajduje potrzebna jest stabilizacja, a nie ciągłe zmiany. Ale to tylko Baby zdanie... 

Ostatnią kwestią którą Baba chciała poruszyć (w zasadzie już od dawna, ale nigdy na to czasu nie było) jest Formuła 1 dla kobiet. Krótko i na temat - BWB uważa to za pomysł całkowicie chybiony. A już zwłaszcza w czasach, kiedy pomniejsze teamy bankrutują ze względu na chory system podziału zysków, a pozostałe drużyny muszą się ratować zatrudnianiem worków z pieniędzmi i wsadzaniem ich do bolidów. Zwłaszcza, że o startach w F1 dla kobiet marzą takie zawodniczki jak wszystkim dobrze znana Carmen Jorda. Nie zrozumcie Baby źle, ale angaż Jordy do Lotusa wyśmiało nawet środowisko moto. Baba rozumie, że nie każdy może być Danicą Patric (Gene Haas rozważa zatrudnienie jej w przyszłym sezonie), ale nie dajmy się zwariować. Kobieta to nie kwiatek do kożucha, a źle pojmowane równouprawnienie także szkodzi płci pieknej. Zatrudnianie kobiet w typie Jordy czy Wolff (dzięki jej brakowi superlicencji Williams stracił punkty w sytuacji kontuzji Bottasa) trąci dyskryminacją. Jest wielu kierowców, którzy są milion razy lepsi od pań, a nikt ich nie zatrudni, bo nie są wystarczająco medialni. I gdzie tu sprawiedliwość? A z resztą - niech mi ktos pokaże sesję kierowcy w klimacie tych Jordy czy Wolff... Baba chętnie przyjmie Buttona, Nasra czy nawet Rosberga w takim klimacie. 

cdn.caughtoffside.com




Po tej porcji narzekań Baba może już spokojnie czekać na Monako - obok Monzy jej ukochany wyścig w sezonie. Bywajcie ;). 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

O rety! Nieoczekiwanie w Bahrainie

F1 Trolls and News

Z braku laku dobry kit, a z braku czasu dobra i krótka notka. A poza tym, Baba ma wrażenie, że i tak skupiłaby się na Kimim Raikkonenie i jego fantastycznym miejscu na podium. Pewnie dodałaby coś jeszcze o głupich błędach Vettela, które pozbawiły go drugiego miejsca (oj, jak szkoda). Ciągłe bitwy na pit stopy były naprawdę epickie ;). I byłoby naprawdę pięknie, gdyby nie wyjątkowo nieskładny i tak, Baba przeprasza za słowo - głupkowaty komentarz pana Andrzeja...Teksty o Pastorze co drugie okrążenie mógł sobie darować. Ah, no i Baba nie byłaby sobą, gdyby nie skomentowała faktu, iż dublowany Alonso nie mógł sobie odpuścić i MUSIAŁ wyprzedzić Ferrari. Eh, jak on się z tym ego mieści do bolidu? Może to po prostu jakiś składany model? A tak przy okazji Fernando - następne spotkanie z F1 w Hiszpanii. Seb, Kimi - dajcie czadu ;). 

F1 Trolls and News


GP BAHRAINU

Kwalifikacje:


1 Lewis Hamilton Mercedes
2 Sebastian Vettel Ferrari
3 Nico Rosberg Mercedes
4 Kimi Raikkonen Ferrari
5 Valtteri Bottas Williams
6 Felipe Massa Williams
7 Daniel Ricciardo Red Bull
8 Nico Hulkenberg Force India
9 Carlos Sainz Toro Rosso
10 Romain Grosjean Lotus

Wyscig:

1 LEWIS HAMILTON MERCEDES 25
2 KIMI RÄIKKÖNEN FERRARI 18
3 NICO ROSBERG MERCEDES 15
4 VALTTERI BOTTAS WILLIAMS 12
5 SEBASTIAN VETTEL FERRARI 10
6 DANIEL RICCIARDO RED BULL 8
7 ROMAIN GROSJEAN LOTUS 6
8 SERGIO PEREZ FORCE INDIA 4
9 DANIIL KVYAT RED BULL 2
10 FELIPE MASSA WILLIAMS 1
11 FERNANDO ALONSO MCLAREN 0
12 FELIPE NASR SAUBER 0
13 NICO HULKENBERG FORCE INDIA 0
14 MARCUS ERICSSON SAUBER 0
15 PASTOR MALDONADO LOTUS 0
16 WILL STEVENS MARUSSIA 0
17 ROBERTO MERHI MARUSSIA 0


MAX VERSTAPPEN TORO ROSSO 0


CARLOS SAINZ TORO ROSSO 0


JENSON BUTTON MCLAREN 0

Klasyfikacja kierowców:


1 LEWIS HAMILTON MERCEDES 93
2 NICO ROSBERG MERCEDES 66
3 SEBASTIAN VETTEL FERRARI 65
4 KIMI RÄIKKÖNEN FERRARI 42
5 FELIPE MASSA WILLIAMS 31
6 VALTTERI BOTTAS WILLIAMS 30
7 DANIEL RICCIARDO RED BULL RACING 19
8 FELIPE NASR SAUBER 14
9 ROMAIN GROSJEAN LOTUS 12
10 NICO HULKENBERG FORCE INDIA 6
11 MAX VERSTAPPEN TORO ROSSO 6
12 CARLOS SAINZ TORO ROSSO 6
13 SERGIO PEREZ FORCE INDIA 5
14 MARCUS ERICSSON SAUBER 5
15 DANIIL KVYAT RED BULL RACING 4
16 FERNANDO ALONSO MCLAREN 0
17 JENSON BUTTON MCLAREN 0
18 ROBERTO MERHI MARUSSIA 0
19 WILL STEVENS MARUSSIA 0
20 PASTOR MALDONADO LOTUS 0

Klasyfikacja konstruktorów:


1 MERCEDES 159
2 FERRARI 107
3 WILLIAMS 61
4 RED BULL RACING 23
5 SAUBER 19
6 LOTUS 12
7 TORO ROSSO 12
8 FORCE INDIA 11
9 MCLAREN 0
10 MARUSSIA 0