I
nie chodzi tu o 'Cierpienia Młodego Wertera', a o wyścig. O wyścig,
o którym aż chce się pisać! Babie słowa wylewają się na
klawiaturę z prędkością Nico Rosberga. I to jest ostatnia
rzecz, którą Baba o Rosbergu dzisiaj napisze. Nie o to chodzi, że
coś z nim jest nie tak, tylko po prostu Niemiec pojechał świetny
wyścig, zrobił, co trzeba i wygrał. Kogoś to dziwi?
Zwycięzca
zwycięzcom, ale dzisiaj nie Rosbergowi należy się największy
laur. Całą stawkę wygrywa Daniel Ricciardo, który był po prostu
KAPITALNY. Baba w Bolidzie tak bardzo żałuje, że krytykowała jego
angaż do RBR... Była młoda i głupia – musicie jej wybaczyć.
Ale za co tak chwalić Australijczyka? Boże Drogi, Święte Dęby,
Latający Potworze Spaghetti, Szczotko Zmiotko i Słynna Postaci na
Torze! JAK ON JECHAŁ! Jego ataki i wyprzedzenie Fernando Alonso
wzbudziły zachwyt nawet samego... Fernando Alonso. Człowiek Idealny
pochwalił Człowieka Colgate – co tu się wyrabia! Ale do rzeczy.
Daniel dopadł Fernando po zewnętrznej i to w taki sposób, że
Alonso nie bardzo wiedział, co się dzieje. Chociaż... no dobra,
nie do końca. Bo gdyby nie to, że Hiszpan był idealnym partnerem
do takiej walki na torze, swoją część jechał bardzo mądrze i
rozważnie to taki spektakl mógł zakończyć się zgoła inaczej.
Kolejnym,
bardzo pozytywnym zaskoczeniem dla Baby była jazda Sebastiana
Vettela. To już drugi raz w tym sezonie, a Baba prawdę mówiąc
znowu zaczyna się do Seba przekonywać, a taka jazda jak atak na
Alonso i blokowanie Kimiego Raikkonena tylko jej w tym pomagają. Z
resztą - kto czytał babęwbolidzie.blogspot.com od początku ten
wie, że Baba Vettelowi kibicowała.
cdn.images.autosport.com
Gdyby
tak trzymać się chronologii to Baba musiałaby Wam najpierw donieść
o wypadku Felipe Massy. Proszę nie przecierać oczu ze zdziwienia,
nie jesteśmy znowu na Silverstone, ale fakt faktem. Massa znowu miał
wypadek. Tym razem o dziwo nie był w to zamieszany Kimi Raikkonen, a
Baby ulubieniec – Kevin Magnussen. Już na pierwszym okrążeniu
bolid Williamsa miał kontrakt z McLarenem Magnussena. W konsekwencji
Magnussen wyjechał poza tor, a Massa dachował. Całe zajście
przyprawiało o gęsia skórkę. Brazylijczyk jednak sam wyszedł z
bolidu, a potem napomknął, że wypadek wyglądał groźniej dla
widzów niż dla niego samego. A oto, co miał do powiedzenia o
Magnussenie: 'Byłem z przodu, wjeżdżałem w zakręt przed nim.
Jeśli ktoś musi uważać, to kierowca z tyłu. Normalnie to
kierowca z tyłu musi hamować'. Na torze wykrzykiwał jeszcze inne
bardzo miłe frazesy...
'Normalnie
to człowiek z GP2 powoduje takie kolizje'. Felipe... naprawdę? Baba
byłaby skłonna wysłać Duńczyka na księżyc i z powrotem, gdyby
faktycznie popełnił błąd, ale skład sędziowski nie orzekł,
czyją winą była kolizja. Baba pozwoli sobie przytoczyć wypowiedź
Cezarego Gutowskiego, ponieważ on o wiele bardziej precyzyjnie
wyjaśni, dlaczego Massa nie miał racji oskarżając Keva. 'Jeśli
ktokolwiek ponosi winę za wypadek po starcie to w 90 procentach on.
W pierwszy zakręt skręcił gwałtownie, na pałę docinając do
wewnętrznej, nie upewniwszy się, czy kogoś tam nie ma. A Magnussen
nie miał szansy na reakcję. Wjeżdżał w wolne miejsce, zaraz po
starcie i nie był w stanie ani bardziej zahamować (stąd wynika
kretynizm pretensji Felipe), ani bardziej skręcić. Mógł tylko
czekać, aż jeden z najbardziej doświadczonych kierowców w stawce
w niego przyładuje, niszcząc wyścig im obu'...
cdn.images.autosport.com
en.espnf1.com
Baba
ostatnio często się zastanawia, co dzieje się z pewnymi
przedstawicielami starej gwardii. Jeszcze niedawno mówiło się o
Raikkonenie w Ferrari jako godnym konkurencie dla Alonso. Ba!
Niektórzy fani Fina twierdzili, że wreszcie utemperuje on Alonso.
Potem, kiedy wyniki Fina odstawały od Hiszpana tłumaczono to
koniecznością dostosowania się do nowych warunków i nowego
bolidu. Teraz, prawie w połowie sezonu, po serii błędów
popełnionych przez zawodnika Ferrari cała sytuacja zaczyna wyglądać
paskudnie. Alonso wyciąga z bolidu dwa razy więcej niż się da, a
Raikkonen ma... pięć razy mniej punktów od niego...
Nie
da się ukryć, idzie młode, zdolne pokolenie. Bottas, Ricciardo,
Hulkenberg, Magnussen, Kvyat... właśnie – pozostając chwilę
przy tym ostatnim. Zawodnik Toro Rosso stanął w płomieniach.
Pożar
bolidu był dość poważny, aż się sam lekarz (jak to Andrzej
określił) zdziwił. Mowa Oczywiście o zaproszonym przez stajnię
Toro Roso kierowcy i aktorze – Patricku Dempsey. Grzegorz
wspomniał, że Andrzej zawsze tego aktora rozpoznaje.
.justjared.com
Swoja drogą...
myślicie, że nasz uroczy komentator jest fanem serialu Chirurdzy?
Baba jest ciekawa, kogo shipuje... może Merder, albo Calzone ;)? W
sumie oglądanie seriali dla kobiet przez pana Andrzeja nie byłoby w
zasadzie niczym dziwnym. Pełno tam przecież młodych dam!
Pozostając
w klimacie filmowo-komentatorskim, ale z naciskiem tym razem na
Grzegorza – wiemy, że pan Grzegorz nie oglądał Harryego Pottera.
Trzy razy próbował przypomnieć sobie nazwę perony, z którego
Harry odjeżdżał do Hogwartu. Było 2 i 1/2, 3 i 1/4, a trafić
nie mógł. Ochota na dygresję o czarach naszła Grzegorza po tym,
jak Hamilton nie mógł znaleźć w bolidzie tego magicznego
przycisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz