niedziela, 10 listopada 2013

Dupek - czyli Baby wrażenia po seansie Rush

www.aceshowbiz.com

Po pierwsze musicie wiedzieć, że Baba bardzo długo czekała na ten film. Kiedy już podano datę światowej premiery rwała sobie włosy z głowy patrząc na datę tej polskiej. Polscy fani musieli czekać na film Rona Howarda aż dwa miesiące. 

Dla tych, którzy nie wiedzą, kim był James Hunt i Niki Lauda (są tacy w gronie fanów F1?) Baba przypomina - James Hunt (grany przez Chrisa Hemswortha), Brytyjczyk urodzony w 1947 w swojej karierze wystartował w 92 wyścigach, 10 razy dojechał do mety pierwszy, a  14 razy startował z pole position. Swoje mistrzostwo zdobył w 1976 roku z ekipą McLarena. Niki Lauda (w Rush portretował go Daniel Brühl) urodził się w Wiedniu dwa lata później niż Hunt. Jest trzykrotnym Mistrzem Świata - tytuły zdobywał w latach 1975, 1977 i 1984. Pewnie byłby Mistrzem i czwarty raz - w 1976, ale jego szanse przekreślił wypadek na torze Nürburgring.




 Bolid Laudy już na drugim okrążeniu wypadł z toru, uderzył w bandę, odbił się od niej i trafił pod auto Bretta Lungera. Ferrari Austriaka zapaliło się, Lauda został dotkliwie poparzony, a do jego płuc trafiła spora ilość toksycznych gazów. Kierowcę z wraku  wyciągali jego koledzy z toru - Lunger, Arturo Merzario i Guy Edwards. Mała ciekawostka. Edwardsa zagrał jego syn - Sean, który niestety także niedawno zmarł w wypadku na torze. 



Mówi się, że największym rywalem na torze był dla Laudy właśnie Hunt. I o tym (oczywiście z grubsza mówiąc) jest Rush. Ron Howard pokazał rywalizację dwójki genialnych kierowców, ale przede wszystkim starcie dwóch, zupełnie różnych osobowości. Austriak jest do dzisiaj uważany za jednego z najbardziej pracowitych, wyważonych kierowców. Niki starał się minimalizować ryzyko wypadku, dużo kalkulował i nieustannie chciał ulepszać swoją maszynę.  Wielka siłę charakteru zawodnik Ferrari pokazał, kiedy już 2 wyścigi po wypadku wrócił na tor, a w dodatku do mety dojechał czwarty. James Hunt - w gorącej wodzie kąpany, znany z agresywnego stylu jazdy, błyskotliwy na torze, a może nawet bardziej poza nim. O seksualnych wyczynach Hunta nadal krążą legendy. Ponoć Brytyjczyk był seksoholikiem,  a na pewno wiadomo, że leczył się z alkoholizmu i depresji.  Życie pełną piersią kosztowało Jamesa wiele - zmarł na atak serca w wieku 45 lat. Jednak nawet po śmierci potrafił rozkręcać zabawę. Jego przyjaciele zamiast stypy urządzili huczną imprezę. Taka była ostatnia wola Hunta. 

www.hobbyconsolas.com
Nic dziwnego, że na kanwie tak barwnych postaci reżyser i scenarzysta - Peter Morgan zbudowali uniwersalne widowisko, nawet dla tych, którzy z Formułą 1 mają mało wspólnego. Duet Howard-Morgan dobrze wyważyli proporcje, jeżeli chodzi o charaktery głównych bohaterów. James nie jest tylko hulaką, którego nie obchodzi nic poza panienkami, a Lauda nie został pokazany jako szaleniec dążący nieustannie do perfekcji. Ich charaktery są wielowymiarowe i w żadnym razie nie skrajne. 

Ową wielowymiarowosć najlepiej ukazują według Baby dwie sceny. W jednej z nich pokazana jest konferencja prasowa po wypadku Laudy. Jeden z kierowców pyta go, czy sądzi, że jego małżeństwo z Marlene Knaus (w tej roli śliczna Alexandra Maria Lara

1.fwcdn.pl
przetrwa, kiedy on wygląda, jak wygląda. Lauda kończy konferencję. A co robi Hunt? Sprawia pismakowi porządny łomot, a na koniec pyta go ironicznie o to samo, o co on pytał Nikiego. Jeżeli chodzi o jego 'rywala', który teoretycznie powinien jawić się widzowi, jako zimny perfekcjonista - Lauda szaleje nieco z Marlene właśnie. Kiedy prowadzi samochód dwójki Włochów robi to bardzo ostrożnie. Przyszła żona pyta go, czy pojechałby szybciej, gdyby go poprosiła. Lauda spełnia życzenie swojej uroczej pasażerki i daje popis niesamowitej jazdy. Warto wiedzieć, że taka sytuacja miała miejsce naprawdę. Na siedzeniu pasażera nie siedziała wtedy Marlene Knaus, ale Niki naprawdę prowadził cudzy samochód ku uciesze dwóch włoskich fanów Ferrari. 




Siłą w tych scenach są dialogi. Zabawne, z nutką ironii, ale nie przerysowane. Z resztą - dobre dialogi są obecne w całym filmie. Gra słów Hunta na innej konferencji prasowej (tym razem tej przed ostatnim wyścigiem w 1976) to też bardzo ciekawy i zabawny zabieg. Każda z postaci posługuje się swoim własnym językiem, charakterystycznym tylko dla niej. 

Baba musi przyznać, że nieco obawiała się o poziom kreacji aktorskiej Hemswortha. Chris jest znany z cyklu filmów o Thorze i Avengersach, gdzie delikatnie mówiąc nie miał zbyt wiele do zagrania. Nie żeby Baba w Bolidzie miała cokolwiek przeciw filmom na podstawie komiksów, bo sama czasami po takie sięga, ale umówmy się - Thor to aktorsko nie Loki (złosliwego boga w Avengers i Thorze gra Tom Hiddleston. Czyniąc mały off top - Baba poleca zapoznanie się z filmografią tego pana). W Rush Hemswortch wypadł jednak bardzo przyzwoicie. Jego Hunt był wiarygodny, a o to chyba chodziło? 

www.thebitbag.com
Ową wiarygodnosć Chris zdobył zawadiackim uśmieszkiem, tak podobnym do Hunta. Hemsworth także starał się grać oczami - wychodziło mu to nie najgorzej.  Oczywiście jasne jest, że aktorowi pomogła charakteryzacja i doskonałe kostiumy z epoki. W tej warstwie film również był doskonały. Kostiumy i scenografia nadawały całemu widowisku dużego realizmu. Przyjrzyjcie się chociażby ślubnemu smokingowi Hunta. 

media.zenfs.com
Niestety Olivia Wilde (notabene bardzo podobna do odtwarzanej przez siebie roli pierwszej żony kierowcy - tutaj kolejny plus dla ludzi od castingów - ich wybory były bardzo trafne) wystąpiła w bardziej współczesnej sukni niż Suzy Miller. 

Osobny akapit Baba postanowiła poświęcić Nikiemu Laudzie, a raczej aktorowi, który go zagrał. Daniel Bruhl - pół Niemiec, pół Hiszpan wystąpił w takich filmach jak Eva, Bękarty Wojny czy Piąta Władza, który własnie wchodzi na ekrany. Niezwykle utalentowany aktor w Rush pokazał ile potrafi. Baba w Bolidzie pominie jego fizyczne podobieństwo do Laudy, a skupi się na samej kreacji aktorskiej. Po pierwsze głos. Daniel brzmi jak Niki. Po drugie mimika twarzy. Jeden z bardzo dobrych dziennikarzy sportowych zajmujących się w Polsce F1 - pan Cezary Gutowski, który zresztą konsultował polskie napisy do Rush napisał, że 'aktorstwo stoi na najwyższym poziomie, a kreacja Nikiego Laudy jest po prostu Oscarowa - szczególnie, jeśli zna się Laudę'. Bruhl sprawia, że krzyki Laudy podczas oczyszczania mu płuc są bardzo wiarygodnie, podczas gdy w innym wykonaniu mogłby widza bawić, nadmierną interpretacją. Daniel Bruhl niczego nie przerysowywuje, jest do bólu autentyczny, porusza się jak kierowca, mówi jak on, nawet srodkowy palec pokazuje podobnie. Jego oczy grają każdą emocję - ból, zwątpienie, miłosć, zdeterminowanie. Scena w szpitalu, gdy Lauda po wypadku  usiłuje założyć swój kask jest genialna. Widza porusza widoczna na twarzy aktora determinacja i upór mimo fizycznego cierpienia. Baba w Bolidzie nie jest ekspertem filmowym, ale po tym jak na ekranie zobaczyła Nikiego Laudę odgrywającego samego siebie wróży Bruhlowi wielką karierę. 


bilder.t-online.de

www.br.de
Oprócz aktorstwa na wysokim poziomie warto zwrócić uwagę na wizualną warstwę filmu. Ruchoma kamera dawała wrażenie, jakby się było na torze. Wrażenia dopełniały fantastyczne zbliżenia na elementy bolidów, pobocze czy twarze kierowców. Naprawdę wartym uwagi zabiegiem był przeplatany montaż twarzy Laudy i Hunta ze srodkiem silnika samochodu.  Do tego kadry były postarzane, co dało efekt materiałów filmowych z lat 70. Ujęcia na bolidy wykonywano z różnych perspektyw, kamera w żadnym wypadku nie była stabilna. Często powtarzane były ujęcia na tył bolidów, co było bardzo ciekawe, ponieważ dokładnie pokazywało budowę tamtych maszyn. I jeszcze ten fantastyczny trik z Huntem i zapalniczką, którą bawił się wystukując rytm silnika. Rush pełne było takich nawiązań. 

Wcześniej BWB wspominała, że reżyserowi udało się nakręcić film uniwersalny, to znaczy taki, na którym nie będzie się nudzić osoba, która nie jest fanem F1. Baba podtrzymuje swoje słowa. Ma nawet na to dowody ;) na seans wybrała się całą rodzinką plus przyjaciółka - także miłośniczka tego sportu. Jednak Baba Seniorka (czytaj szanowna rodzicielka Baby) na F1 spojrzy tylko z doskoku i historię wypadku Laudy ledwo co kojarzyła. Film zrobił na niej duże wrażenie, powiedziała, że wcale się nie nudziła, a do tego po seansie wdała się w dyskusję na jego temat. Poza tym Baba widziała dużo dziewczyn, które wpadły na film ze swoimi drugimi połówkami i po napisach końcowych wcale nie narzekały. Według niektórych 'Niki Lauda był słodki'. Ok, czemu nie ;) 

Dużym plusem, ostatnim już z Baby listy, było wprowadzenie prawdziwych kierowców w kadr. Na końcu Rush widzimy obu zawodników już w 'ich prawdziwych wersjach'. Aha i kochani, nie było machania drążkami i dziwnej zmiany biegów, której się wszyscy obawiali. Reżyser zatrudnił ludzi, którzy na codzień zajmują się F1, a oni dopilnowali, żeby wszystko było na tip top pod względem szczegółów technicznych. No i do tego te ryki silników. Czysta poezja, Baba pokusie się nawet o stwierdzenie, że ryk silnika był lepszą muzyką niż fantastyczna, dopełniająca obrazu ścieżka dźwiękowa stworzona przez Hansa Zimmera. Tutaj znajdziecie link do soundracku Rush :)

Było jednak kilka rzeczy, które Babie nie przypadły do gustu. Słowem nie wspomniano, że ci dwaj wielcy rywale mieszkali ze sobą w londyńskim, jednopokojowym mieszkanku, więc musieli się prywatnie lubić. Niki Lauda stwierdził nawet, że Hunt był jego przyjacielem. Nagłe przeskoki czasowe w fabule także byłyby gorszą stroną filmu gdyby nie podpisy informujące widza, które GP aktualnie ogląda. Do tego wada zupełnie subiektywna - za mało czasu ekranowego dano Laudzie, a za dużo Huntowi. Wprawdzie można było zobaczyć historię z perspektywy dwóch kierowców, ale to Bruhl według Baby bardziej magnetyzował z ekranu, mimo, że niestety było go mniej...



Rush to opowieść nie tylko o Formule 1, a przede wszystkim o ludziach. Ich różnych charakterach, walce, marzeniach... na plakatach do Rush wypisana jest pewna dewiza. Każdy jest przecież przez coś napędzany. Ten film to historia ludzi napędzanych przez adrenalinę.





PS. Tytuł zawiera w sobie słowo 'dupek', ponieważ Hunt i Lauda określali się najczęściej takim epitetem ;) 

4 komentarze:

  1. Dziękuję za tak wyczerpującą recenzję! : ) jestem świeżo po filmie i dobrze było poznać odczucia innej "baby", która to zobaczyła ;)
    jak dla mnie Lauda jest czarujący, po prostu się zakochałam ;p szczególnie, że uwielbiam gdy facet umie dobrze autem jeździć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi, że moja recenzja przypadła Ci do gustu :) Co do Nikiego Laudy wykreowanego przez Daniela Brühla to zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Chociaż prawdę powiedziawszy zaczęłam też doceniać Chrisa Hemswortha, który przez wielu traktowany jest troszkę 'po macoszemu'. Wiadomo, Lauda to bardziej złożona postać, trudna do zagrania. I chyba własnie dlatego Daniel dostał nominację do Złotego Globa. Mam nadzieję, że nominacje do Oscara też dostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny komentarz. Wlasnie oglądam ten film. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny komentarz. Wlasnie oglądam ten film. Pozdr

    OdpowiedzUsuń