Albo
raczej - diva isn't here! Baba już wyjaśnia. Kimi nie zjawił się
na wydarzeniu medialnym w Abu Zabi. W padoku krążą plotki, że Fin
dopiero po długich namowach Lotusa wreszcie zgodził się przybyć
na tor. Ponoć niedawno wsiadł w samolot i dopiero na Yas Marinę
zmierza. Pełno w notce Baby tych przypuszczeń, ale jak jest –
tego nam przecież Eric Boullier i Gerard Lopez nie powiedzą. Kimi
też nie, więc zostaje snucie domysłów. Całą sprawę opisał
Autosport, który uchodzi za rzetelne i wiarygodne źródło. To
właśnie na nim Baba opiera swoje informacje.
Jedną
z wielkich niewiadomych jest gaża fińskiego kierowcy –
prawdopodobnie dostaje on premie za zdobyte punkty. Przypomnijmy, że
jego rezultat to na razie 183 punkty i trzecie miejsce w klasyfikacji
generalnej kierowców. Również nieoficjalnie i bardzo zakulisowo
mówi się, że premia za punkt to 25 tysięcy. Pozostając w
klimacie finansów. Według Business
Book GP 2012
kierowca (wtedy jeszcze numer 1) Lotusa w sezonie 2012 zarobił 5
milionów euro. Dla porównania – Romain Grosjean tylko 1 milion.
Kwestia
finansów pozostaje dosyć drażliwa, jeżeli chodzi o kontakty na
linii Raikkonen-team. Jeszcze przed potwierdzeniem informacji o
przejściu Kimiego do Ferrari, Fin wyraził się dosyć enigmatycznie
o powodach, dla których nie przedłużył jeszcze kontraktu.
![]() |
Lotus Facebook |
„Oni
wiedzą dlaczego (...)”. Znowu chodziło o pieniądze. Raikkonen
był wzburzony tym, że od początku sezonu jego pracodawca nie
uregulował należnej mu kwoty. Gerard Lopez tłumaczył się, że
umowa Fina przewiduje wypłatę na koniec sezonu. Widać tłumaczenia
Lopeza nie poskutkowały...
![]() |
Kiedy w tym sezonie gruchnęła długo
oczekiwana wiadomość o transferze Raikkonena do Ferrari (co sam
zainteresowany określił mianem decyzji, która niektórym może się
wydawać szalona i idiotyczna) Lotus poczuł się delikatnie mówiąc
„oszukany' (pamiętacie słynne zamieszczone przez nich króliczki?)
![]() |
Lotus Facebook |
i przestał stawiać wszystkie kasztany i orzechy, jak to mawia
Andrzej Borowczyk, na skandynawskiego kierowcę. I nagle, dziwnym
trafem to bolid Romaina Grosjeana stał się bardziej konkurencyjny.
Do tego dochodzi słynna już rozmowa Alana Premanea przez team
radio (tutaj znajdziecie audio z tej rozmowy), kiedy Permane kazał Kimiemu „zjechać z tej pier... drogi'
na co Kimi odparł 'nie krzycz kur... na mnie' i wyjaśnił, że
puści swojego kolegę z teamu, ale jeszcze nie teraz.
Po
tej kłótni rozgorzała afera. Kimi zaczął narzekać na złe
traktowanie, Boullier zabrał głos i przepraszał, a Premane ponoć
dostawał nawet groźby śmierci. Czy cała ta afera była konieczna?
Z jednej strony Permane był po prostu chamski dla Raikkonena, ale
trzeba pamiętać, że Kimi z najbardziej parlamentarnego słownictwa
i miłego traktowania ludzi też nie słynie. Tylko, że Kimiemu –
kierowcy bardzo utalentowanemu i w pewien sposób (przynajmniej dla
niektórych) bardzo zabawnemu uchodzi to płazem. No bo przecież
taki jest Kimi, olewa wszystkich, jest bezkompromisowy i po prostu
robi swoje. Wszystko pięknie i ładnie, owszem Raikkonen jest dużą
osobowością, można by powiedzieć, w starym, wyścigowym stylu,
ale Babie jakoś ta osobowość nie do końca pasuje. Koniec z końcem
– przecież nie musi, ale słuchanie o tym, jaki to Lotus jest
okropny dla Fina jest już trochę nudne. Na facebookowym
profilu Lotusa spłynęła na nich tak duża fala nienawiści, a
wręcz hejterstwa, że aż odechciewa się tam zaglądać. Chłopaki
z Lotusa robią naprawdę dobrą robotę. Mimo tego, co się
wszystkim wydaje – Raikkonen nie jest doskonałą osobą do tego,
by budować na nim dobry wizerunek marki. Owszem, ma miliony fanów
na całym świecie i to on przyciągnął tych ludzi do ekipy z
Enstone, ale z drugiej strony potrafi być skrajnie nieprzyjemny dla
mediów. PRowcy odwalili naprawdę kawał solidnej roboty. Do każdego
wydarzenia, każdej wpadki Raikkonena (jego fani raczej nie będą
postrzegać niektórych zachowań jako wpadki – Baba dobrze to wie
i nie zamierza nikogo przekonywać – w końcu każdy ma własne
sympatie :) potrafili dobudować fajną, medialną otoczkę.
Przypomnijmy sobie chociażby koszulki z cytatami Fina, czy zabawną
akcję 'Where is Roscoe?'.
![]() |
Lotus Facebook |
![]() |
Lotus Facebook |
Baba
w Bolidzie chce po prostu powiedzieć, że wylewanie wiadra pomyj na
głowę ekipie Lotusa to gruba przesada. F1 to sport z dużą dawką
adrenaliny. Alan Permane liczył na dobry wynik Grosjeana i
Raikkonena, a Raikkonen zamiast przynajmniej nie przeszkadzać
Francuzowi jeszcze wywozi go poza tor.
Każdy
kto czasem zagląda na BWB wie, że nie jest ona za żadną formą
sztucznego ustalania kolejności na torze, ale trzeba być też
rozsądnym. Gdyby obaj się rozbili punkty przeszłyby Lotusowi koło
nosa. Punkty, które są teraz tak ważne, zwłaszcza, że w
klasyfikacji konstruktorów jest bardzo ciasno (przypomnijmy: kolejno
Mercedes
313,
Ferrari 309,
Lotus 285).
Niektórzy twierdzą, że wdając się w konflikt ze swoim kierowcą
Lotus dużo traci właśnie w walce o miejsce w klasyfikacji
konstruktorów. To prawda. Niezdrowa atmosfera w teamie (obojętnie
przez kogo wywołana) potrafi pokrzyżować nawet najlepsze
strategie. Nikogo jednak nie powinien dziwić fakt, że stajnia chce
postawić na tego kierowcę, który z nimi zostaje. Również biorąc
pod uwagę ich problemy finansowe – wydawanie pieniędzy na premię
punktową dla Raikkonena też nie jest najszczęśliwszym pomysłem.
Chociaż więcej punktów zdobytych przez francusko-fiński duet
oznacza więcej punktów dla teamu. I tak koło się zamyka.
Baba
jednak sympatii do Lotusa nie straci. Za Romka, za genialny dział
PR, za młodego, a jednocześnie wyważonego Boulliera. Nawet
malowanie bolidu mają fajne ;)
Najzabawniejsze
jest to, że Kimi Raikkonen to naprawdę dobrym kierowcą, a Lotus
zapowiada się na naprawdę bardzo konkurencyjny team (już by taki
był, gdyby nie kiepskie zarządzanie – Gerardowi Lopezowi
należałoby chyba poświecić osobną notkę...), a jednak coś w
tym połączeniu nie zadziałało. A mogło być tak pięknie... a
teraz? Zamiast mistrzowskiego Lotusa i Fina z tytułem MŚ 2013 mamy
rysujące się na horyzoncie napięcia w Ferrari i nie daj Boże –
Pastora Maldonado w kokpicie Lotusa... Hymm... God save the Lotus!
![]() |
Lotus Facebook |
Notce należy się mała aktualizacja.
Kimi do Abu Zabi przybył. I na spotkanie z mediami też się wybrał. Baba nie
jest pewna Lotus jest z tego zadowolony. Zazwyczaj mało rozgadany, dzisiaj Raikkonen
‘dzielił się ze wszystkimi swoim bólem’. Jego wypowiedzi świadczą o tym, że w
kontaktach z teamem już ‘nie jest cos na rzeczy’, a dzieje się bardzo
niedobrze. Stawia się pod znakiem zapytania występ Fina w USA i Brazylii.
Jak bardzo prawdopodobne było, że nie pojedziesz w Abu Zabi?
Aaa, byłem trochę, może, to znaczy mam na myśli... Przyjechałem tu tylko dlatego, że mam nadzieję na znalezienie porozumienia w sprawie konkretnych problemów, jakie mamy oraz w nadziei, że możemy dokończyć ten sezon.
Aaa, byłem trochę, może, to znaczy mam na myśli... Przyjechałem tu tylko dlatego, że mam nadzieję na znalezienie porozumienia w sprawie konkretnych problemów, jakie mamy oraz w nadziei, że możemy dokończyć ten sezon.
Myślisz nad tym, żeby zrezygnować z kolejnych wyścigów?
Z pewnością. Ściganie się i jazda dają mi radość, ale to także okrutny biznes i czasami jeśli pewnych kwestii nie rozwiązuje się tak, jak powinno, koniec z końcem lądujemy w takich niefortunnych sytuacjach.
Czy chodzi tylko o rozmowę przez radio podczas Grand Prix Indii?
Nie. To nie powinno było się zdarzyć, ale się zdarzyło lecz to nie jest prawdziwy problem. Chodzi o te inne rzeczy. Wszystko się skumulowało i... niełatwo się o tym rozmawia.
Czemu emocje wymknęły się spod kontroli?
Nie wiem. Dla mnie było tak samo, jak w każdym innym wyścigu. Walczyłem jak z każdym innym, ale mówią, że trzeba było inaczej... Inna sytuacja.
Czy nie uważasz, że zasługujesz na więcej za to, co zrobiłeś przez te dwa lata, a teraz, tylko dlatego że przechodzisz do Ferrari, coś się zepsuło?
Cóż... Znowu…każdy ma swój punkt widzenia. Czasami nie jest to bardzo miłe, gdy słyszysz, że nie jesteś graczem zespołowym, że nie działasz w interesie teamu. To stawia cię w złej sytuacji, ale tak bywa i mam nadzieję, że znajdziemy porozumienie, sposób, w jaki powinniśmy się uporać z sytuacją, naprawić problemy i spróbować dokończyć sezon tak dobrze, jak się da.
Z pewnością. Ściganie się i jazda dają mi radość, ale to także okrutny biznes i czasami jeśli pewnych kwestii nie rozwiązuje się tak, jak powinno, koniec z końcem lądujemy w takich niefortunnych sytuacjach.
Czy chodzi tylko o rozmowę przez radio podczas Grand Prix Indii?
Nie. To nie powinno było się zdarzyć, ale się zdarzyło lecz to nie jest prawdziwy problem. Chodzi o te inne rzeczy. Wszystko się skumulowało i... niełatwo się o tym rozmawia.
Czemu emocje wymknęły się spod kontroli?
Nie wiem. Dla mnie było tak samo, jak w każdym innym wyścigu. Walczyłem jak z każdym innym, ale mówią, że trzeba było inaczej... Inna sytuacja.
Czy nie uważasz, że zasługujesz na więcej za to, co zrobiłeś przez te dwa lata, a teraz, tylko dlatego że przechodzisz do Ferrari, coś się zepsuło?
Cóż... Znowu…każdy ma swój punkt widzenia. Czasami nie jest to bardzo miłe, gdy słyszysz, że nie jesteś graczem zespołowym, że nie działasz w interesie teamu. To stawia cię w złej sytuacji, ale tak bywa i mam nadzieję, że znajdziemy porozumienie, sposób, w jaki powinniśmy się uporać z sytuacją, naprawić problemy i spróbować dokończyć sezon tak dobrze, jak się da.
Czy to nie zbyt radykalny plan -
rezygnacja ze ścigania?
Wszyscy chcemy mieć radość z jazdy i spisać się dobrze, ale nieszczęśliwie zdarzają się problemy...
Wszyscy chcemy mieć radość z jazdy i spisać się dobrze, ale nieszczęśliwie zdarzają się problemy...
![]() |
WTF1 - The Alternative F1 Blog |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz