piątek, 1 listopada 2013

Kimi Raikkonen - diva is here!




Albo raczej - diva isn't here! Baba już wyjaśnia. Kimi nie zjawił się na wydarzeniu medialnym w Abu Zabi. W padoku krążą plotki, że Fin dopiero po długich namowach Lotusa wreszcie zgodził się przybyć na tor. Ponoć niedawno wsiadł w samolot i dopiero na Yas Marinę zmierza. Pełno w notce Baby tych przypuszczeń, ale jak jest – tego nam przecież Eric Boullier i Gerard Lopez nie powiedzą. Kimi też nie, więc zostaje snucie domysłów. Całą sprawę opisał Autosport, który uchodzi za rzetelne i wiarygodne źródło. To właśnie na nim Baba opiera swoje informacje. 

Jedną z wielkich niewiadomych jest gaża fińskiego kierowcy – prawdopodobnie dostaje on premie za zdobyte punkty. Przypomnijmy, że jego rezultat to na razie 183 punkty i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej kierowców. Również nieoficjalnie i bardzo zakulisowo mówi się, że premia za punkt to 25 tysięcy. Pozostając w klimacie finansów. Według Business Book GP 2012 kierowca (wtedy jeszcze numer 1) Lotusa w sezonie 2012 zarobił 5 milionów euro. Dla porównania – Romain Grosjean tylko 1 milion.

Kwestia finansów pozostaje dosyć drażliwa, jeżeli chodzi o kontakty na linii Raikkonen-team. Jeszcze przed potwierdzeniem informacji o przejściu Kimiego do Ferrari, Fin wyraził się dosyć enigmatycznie o powodach, dla których nie przedłużył jeszcze kontraktu.

Lotus Facebook

„Oni wiedzą dlaczego (...)”. Znowu chodziło o pieniądze. Raikkonen był wzburzony tym, że od początku sezonu jego pracodawca nie uregulował należnej mu kwoty. Gerard Lopez tłumaczył się, że umowa Fina przewiduje wypłatę na koniec sezonu. Widać tłumaczenia Lopeza nie poskutkowały...

www1.skysports.com

 Kiedy w tym sezonie gruchnęła długo oczekiwana wiadomość o transferze Raikkonena do Ferrari (co sam zainteresowany określił mianem decyzji, która niektórym może się wydawać szalona i idiotyczna) Lotus poczuł się delikatnie mówiąc „oszukany' (pamiętacie słynne zamieszczone przez nich króliczki?) 

Lotus Facebook
i przestał stawiać wszystkie kasztany i orzechy, jak to mawia Andrzej Borowczyk, na skandynawskiego kierowcę. I nagle, dziwnym trafem to bolid Romaina Grosjeana stał się bardziej konkurencyjny. Do tego dochodzi słynna już rozmowa Alana Premanea przez team radio (tutaj znajdziecie audio z tej rozmowy), kiedy Permane kazał Kimiemu „zjechać z tej pier... drogi' na co Kimi odparł 'nie krzycz kur... na mnie' i wyjaśnił, że puści swojego kolegę z teamu, ale jeszcze nie teraz.


Po tej kłótni rozgorzała afera. Kimi zaczął narzekać na złe traktowanie, Boullier zabrał głos i przepraszał, a Premane ponoć dostawał nawet groźby śmierci. Czy cała ta afera była konieczna? Z jednej strony Permane był po prostu chamski dla Raikkonena, ale trzeba pamiętać, że Kimi z najbardziej parlamentarnego słownictwa i miłego traktowania ludzi też nie słynie. Tylko, że Kimiemu – kierowcy bardzo utalentowanemu i w pewien sposób (przynajmniej dla niektórych) bardzo zabawnemu uchodzi to płazem. No bo przecież taki jest Kimi, olewa wszystkich, jest bezkompromisowy i po prostu robi swoje. Wszystko pięknie i ładnie, owszem Raikkonen jest dużą osobowością, można by powiedzieć, w starym, wyścigowym stylu, ale Babie jakoś ta osobowość nie do końca pasuje. Koniec z końcem – przecież nie musi, ale słuchanie o tym, jaki to Lotus jest okropny dla Fina jest już trochę nudne. Na facebookowym profilu Lotusa spłynęła na nich tak duża fala nienawiści, a wręcz hejterstwa, że aż odechciewa się tam zaglądać. Chłopaki z Lotusa robią naprawdę dobrą robotę. Mimo tego, co się wszystkim wydaje – Raikkonen nie jest doskonałą osobą do tego, by budować na nim dobry wizerunek marki. Owszem, ma miliony fanów na całym świecie i to on przyciągnął tych ludzi do ekipy z Enstone, ale z drugiej strony potrafi być skrajnie nieprzyjemny dla mediów. PRowcy odwalili naprawdę kawał solidnej roboty. Do każdego wydarzenia, każdej wpadki Raikkonena (jego fani raczej nie będą postrzegać niektórych zachowań jako wpadki – Baba dobrze to wie i nie zamierza nikogo przekonywać – w końcu każdy ma własne sympatie :) potrafili dobudować fajną, medialną otoczkę. Przypomnijmy sobie chociażby koszulki z cytatami Fina, czy zabawną akcję 'Where is Roscoe?'.

Lotus Facebook

Lotus Facebook


Baba w Bolidzie chce po prostu powiedzieć, że wylewanie wiadra pomyj na głowę ekipie Lotusa to gruba przesada. F1 to sport z dużą dawką adrenaliny. Alan Permane liczył na dobry wynik Grosjeana i Raikkonena, a Raikkonen zamiast przynajmniej nie przeszkadzać Francuzowi jeszcze wywozi go poza tor.

Każdy kto czasem zagląda na BWB wie, że nie jest ona za żadną formą sztucznego ustalania kolejności na torze, ale trzeba być też rozsądnym. Gdyby obaj się rozbili punkty przeszłyby Lotusowi koło nosa. Punkty, które są teraz tak ważne, zwłaszcza, że w klasyfikacji konstruktorów jest bardzo ciasno (przypomnijmy: kolejno Mercedes 313, Ferrari 309, Lotus 285). Niektórzy twierdzą, że wdając się w konflikt ze swoim kierowcą Lotus dużo traci właśnie w walce o miejsce w klasyfikacji konstruktorów. To prawda. Niezdrowa atmosfera w teamie (obojętnie przez kogo wywołana) potrafi pokrzyżować nawet najlepsze strategie. Nikogo jednak nie powinien dziwić fakt, że stajnia chce postawić na tego kierowcę, który z nimi zostaje. Również biorąc pod uwagę ich problemy finansowe – wydawanie pieniędzy na premię punktową dla Raikkonena też nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Chociaż więcej punktów zdobytych przez francusko-fiński duet oznacza więcej punktów dla teamu. I tak koło się zamyka.  
Baba jednak sympatii do Lotusa nie straci. Za Romka, za genialny dział PR, za młodego, a jednocześnie wyważonego Boulliera. Nawet malowanie bolidu mają fajne ;)

Najzabawniejsze jest to, że Kimi Raikkonen to naprawdę dobrym kierowcą, a Lotus zapowiada się na naprawdę bardzo konkurencyjny team (już by taki był, gdyby nie kiepskie zarządzanie – Gerardowi Lopezowi należałoby chyba poświecić osobną notkę...), a jednak coś w tym połączeniu nie zadziałało. A mogło być tak pięknie... a teraz? Zamiast mistrzowskiego Lotusa i Fina z tytułem MŚ 2013 mamy rysujące się na horyzoncie napięcia w Ferrari i nie daj Boże – Pastora Maldonado w kokpicie Lotusa... Hymm... God save the Lotus!

Lotus Facebook

Notce należy się mała aktualizacja. Kimi do Abu Zabi przybył. I na spotkanie z mediami też się wybrał. Baba nie jest pewna Lotus jest z tego zadowolony. Zazwyczaj mało rozgadany, dzisiaj Raikkonen ‘dzielił się ze wszystkimi swoim bólem’. Jego wypowiedzi świadczą o tym, że w kontaktach z teamem już ‘nie jest cos na rzeczy’, a dzieje się bardzo niedobrze. Stawia się pod znakiem zapytania występ Fina w USA i Brazylii.

Jak bardzo prawdopodobne było, że nie pojedziesz w Abu Zabi?
 Aaa, byłem trochę, może, to znaczy mam na myśli... Przyjechałem tu tylko dlatego, że  mam nadzieję na znalezienie porozumienia w sprawie konkretnych problemów, jakie mamy oraz w nadziei, że możemy dokończyć ten sezon.

Myślisz nad tym, żeby zrezygnować z kolejnych wyścigów?
Z pewnością. Ściganie się i jazda dają mi radość, ale to także okrutny biznes i czasami jeśli pewnych kwestii nie rozwiązuje się tak, jak powinno, koniec z końcem lądujemy w takich niefortunnych sytuacjach. 

Czy chodzi tylko o rozmowę przez radio podczas Grand Prix Indii?
Nie. To nie powinno było się zdarzyć, ale się zdarzyło lecz to nie jest prawdziwy problem. Chodzi o te inne rzeczy. Wszystko się skumulowało i... niełatwo się o tym rozmawia.

Czemu emocje wymknęły się spod kontroli?
Nie wiem. Dla mnie było tak samo, jak w każdym innym wyścigu. Walczyłem jak z każdym innym, ale mówią, że trzeba było inaczej... Inna sytuacja.

Czy nie uważasz, że zasługujesz na więcej za to, co zrobiłeś przez te dwa lata, a teraz, tylko dlatego że przechodzisz do Ferrari, coś się zepsuło?
Cóż... Znowu…każdy ma swój punkt widzenia. Czasami nie jest to bardzo miłe, gdy słyszysz, że nie jesteś graczem zespołowym, że nie działasz w interesie teamu. To stawia cię w złej sytuacji, ale tak bywa i mam nadzieję, że znajdziemy porozumienie, sposób, w jaki powinniśmy się uporać z sytuacją, naprawić problemy i spróbować dokończyć sezon tak dobrze, jak się da.


Czy to nie zbyt radykalny plan - rezygnacja ze ścigania?
Wszyscy chcemy mieć radość z jazdy i spisać się dobrze, ale nieszczęśliwie zdarzają się problemy...

Ci, którzy widzieli ta wymianę zdań twierdzą, że znienawidzony przez fanów Permane zmusił zawodnika do udania się na briefing. Całą sytuację obserwował Gerard Lopez.  Ten pan zasługuje, tak jak już BWB wspomniała na osobną notkę. Niestety zarządzanie teamem nie idzie mu zbyt dobrze. Niestety Raikkonen według Baby też daje plamę. Zawsze traktuje dziennikarzy jak kategorie podludzi (Baba nie mówi tu o złośliwych papparazzi, którzy dręczą kierowców, ale o normalnych ludziach wykonujących uczciwie swoją pracę), a kiedy trzeba się wyżalić na paskudnego Lotusa nagle język mu się rozwiązuje. Baba rozumie, Lotus nie wywiązuje się z umowy, nie robi tego od dawna.  Ale są inne sposoby niż odgrażanie się w mediach. BWB ma nadzieję, że Kimi jak mówi tak zrobi. Inaczej będzie to cholernie niekonsekwentne, bo mówiąc wprost – Kimi to Kimi – on się nie pieprzy. Niech więc albo nie marudzi albo odejdzie już teraz.


WTF1 - The Alternative F1 Blog


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz